Nowe fakty ws. zabójstwa dzieci w Ciecierzynie. MOPS otrzymywał anonimy już w 2017 roku
Opieka społeczna dostała anonimowy donos o tym, że Aleksandra J. może być w ciąży, jeszcze 2 lata przed makabrycznym odkryciem martwych noworodków. To wynika z relacji świadków, którzy zeznawali dzisiaj (21.10) w procesie dotyczącym zabójstwa czwórki dzieci w Ciecierzynie, niedaleko Byczyny. Według prokuratury, 27-letnia Aleksandra J. wszystkie dzieci rodziła naturalnie, następnie wsadzała je do czarnego worka i chowała w piecu. Jedno dziecko zakopała pod drzewem.
Świadkami w procesie byli dzisiaj m.in. rodzice oskarżonego o pomocnictwo przy zabójstwach - Dawida W. i pracownicy pomocy społecznej.
- W 2017 roku dostaliśmy pierwszy anonimowy sygnał o tym, że oskarżona może być w ciąży - mówił na rozprawie jeden ze świadków, pracownik opieki społecznej.
- Raz był taki sygnał, ileś lat do tyłu. Nie zastaliśmy Aleksandry J. w domu, ona przyjechała później do nas. Powiedziała, że ma umówioną wizytę u lekarza, że prawdopodobnie nie jest, już nie pamiętam co powiedziała. Następnie przyniosła nam ze szpitala wypis, że była to ciąża niekompletna czy coś takiego - dodał świadek, pracownik opieki społecznej.
Z informacji śledczych wynika, że wtedy Aleksandra J. poroniła. Kolejny sygnał ws. oskarżonej opieka społeczna otrzymała na miesiąc przed zatrzymaniem przez policję. Również wtedy pracownicy poinformowali o sprawie policję.
- Ja się zapytałam wprost Oli, czy jest w ciąży. Ona powiedziała, że absolutnie nie, że to pomówienia. Napisała nam oświadczenie, w którym zaznaczyła, że nie jest w ciąży - dodała pracownica opieki społecznej.
- Następnie wróciliśmy do ośrodka. Informację przekazaliśmy dyrekcji, która tego samego dnia kazała nam pojechać na policję. Przedstawiliśmy im tę sytuację. Policjanci nie przyjęli tego zawiadomienia mówiąc, że nie ma twardych dowodów - dodał kolejny świadek, również pracownik opieki społecznej.
Następnie na sali rozpraw w roli świadków pojawili się rodzice Dawida W., którzy zgodnie twierdzili, że nie mieli pojęcia o ciążach oskarżonej.
- Ja się kiedyś zapytałem "Olu, a czemu ty jesteś taka gruba". To mi powiedziała, że bierze tabletki. Też kiedyś się pytałem "Olu, a ty nie jesteś ten". To mi powiedziała z takim uśmieszkiem, "dziadek, a kto by mi to zrobił" - zeznawał ojciec oskarżonego Dawida W.
- Nie zwracałam uwagi. Ola po ciąży przytyła. Chodziła zawsze w takich luźnych rzeczach. Ja jej specjalnie nie obserwowałam - dodała matka oskarżonego Dawida W.
Sprawa rodziców Dawida W. została wyłączona do osobnego postępowania. Prokuratura twierdzi, że wiedzieli oni o ciążach Aleksandry J. Sprawą zajmuje się Sąd Okręgowy w Opolu.
- W 2017 roku dostaliśmy pierwszy anonimowy sygnał o tym, że oskarżona może być w ciąży - mówił na rozprawie jeden ze świadków, pracownik opieki społecznej.
- Raz był taki sygnał, ileś lat do tyłu. Nie zastaliśmy Aleksandry J. w domu, ona przyjechała później do nas. Powiedziała, że ma umówioną wizytę u lekarza, że prawdopodobnie nie jest, już nie pamiętam co powiedziała. Następnie przyniosła nam ze szpitala wypis, że była to ciąża niekompletna czy coś takiego - dodał świadek, pracownik opieki społecznej.
Z informacji śledczych wynika, że wtedy Aleksandra J. poroniła. Kolejny sygnał ws. oskarżonej opieka społeczna otrzymała na miesiąc przed zatrzymaniem przez policję. Również wtedy pracownicy poinformowali o sprawie policję.
- Ja się zapytałam wprost Oli, czy jest w ciąży. Ona powiedziała, że absolutnie nie, że to pomówienia. Napisała nam oświadczenie, w którym zaznaczyła, że nie jest w ciąży - dodała pracownica opieki społecznej.
- Następnie wróciliśmy do ośrodka. Informację przekazaliśmy dyrekcji, która tego samego dnia kazała nam pojechać na policję. Przedstawiliśmy im tę sytuację. Policjanci nie przyjęli tego zawiadomienia mówiąc, że nie ma twardych dowodów - dodał kolejny świadek, również pracownik opieki społecznej.
Następnie na sali rozpraw w roli świadków pojawili się rodzice Dawida W., którzy zgodnie twierdzili, że nie mieli pojęcia o ciążach oskarżonej.
- Ja się kiedyś zapytałem "Olu, a czemu ty jesteś taka gruba". To mi powiedziała, że bierze tabletki. Też kiedyś się pytałem "Olu, a ty nie jesteś ten". To mi powiedziała z takim uśmieszkiem, "dziadek, a kto by mi to zrobił" - zeznawał ojciec oskarżonego Dawida W.
- Nie zwracałam uwagi. Ola po ciąży przytyła. Chodziła zawsze w takich luźnych rzeczach. Ja jej specjalnie nie obserwowałam - dodała matka oskarżonego Dawida W.
Sprawa rodziców Dawida W. została wyłączona do osobnego postępowania. Prokuratura twierdzi, że wiedzieli oni o ciążach Aleksandry J. Sprawą zajmuje się Sąd Okręgowy w Opolu.