UBECY - odc. 21.
Nawet jeśli nigdy nie powstał żaden dokument opisujący przebieg transportów z partyzantami „Bartka” z września 1946 roku, albo został skutecznie zniszczony, to w innych aktach można znaleźć jakieś strzępy relacji, jakieś poszlaki. Fragmenty, czasem jednozdaniowe, pozwalają na choćby częściowe zrekonstruowanie prawdy.
Instytutowi Pamięci Narodowej udało się ustalić część nazwisk funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa, którzy brali udział w operacji „Lawina” i stoją za egzekucją żołnierzy z grupy „Bartka”. Niektóre nazwiska padły w trakcie przesłuchań Jana Zielińskiego. Inne odnaleziono wertując tysiące pożółkłych kartek, zapisywanych na maszynach przez funkcjonariuszy UB. Kilka innych, z samego szczytu operacji „Lawina”, czyli z najwyższych szczebli Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, podał Henryk Wendrowski.
Na szczycie operacji wymierzonej w partyzantów z Baraniej Góry stali szefowie MBP. Według zeznań Henryka Wendrowskiego, zaplanować całą operację i wydać rozkaz jej wykonania miał wiceminister Roman Romkowski.
Rozkaz najpierw usłyszał Józef Czapliński, dyrektor Departamentu III MBP. Ten opracowanie, a następnie nadzorowanie wykonania zadania zlecił majorowi Władysławowi Śliwie, który był naczelnikiem Wydziału II Departamentu III MBP.
Na jego rozkaz w akcję zaangażowani zostali także szef Urzędu Bezpieczeństwa z Katowic płk Józef Kratko oraz jego zastępca Marek Fink. Henryk Wendrowski wyklucza by mogli oni działać na własną rękę. Ich udział w prowokacji potwierdza także Jan Zieliński oraz dokumenty udostępnione śledczym przez Urząd Ochrony Państwa. W nich jest m.in. „Plan likwidacji B”. Dokument nie ma daty, nie widnieje na nim także nazwisko autora, ale doskonale oddaje intencje twórców.
Najważniejszą postacią całej operacji był bez wątpienia kapitan „Lawina”, czyli Henryk Wendrowski. Zadanie przeniknięcia do grupy „Bartka” wyznaczył mu Józef Czaplicki. Wendrowskiego udało się przesłuchać opolskiej prokuraturze w 1993 roku. Z powodu przebytej operacji nie mógł przyjechać do Opola, więc prokurator rozmawiał z nim w jego warszawskim mieszkaniu.
Pracował w Wydziale III Departamentu III MBP, gdzie zajmował się walką z podziemiem. - Nie zostałem nawet poinformowany o miejscu, terminie i sposobie likwidacji grupy – zeznał.
Nie pamiętał nawet pod jakim pseudonimem występował przenikając do partyzantów „Bartka”. Tłumaczył, że z powodu wieku nie jest w stanie podać nawet nazwisk wielu kolegów z pracy. O losie, który spotkał partyzantów, miał się dowiedzieć dopiero po swoim powrocie do Warszawy, od mjr Śliwy. Śliwa zakomunikował mu, że do zaminowania baraku wzięto zaufanych ludzi.
Ze swojej działalności Wendrowski pisał raporty, które składał w MBP w Warszawie. Jego szczegółowe sprawozdania urywają się jednak na kilka dni przed pierwszym przerzutem partyzantów.
W 1960 roku Wendrowski przeniósł się z Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie pracował aż do emerytury. W latach 1969-1973 był ambasadorem w Kopenhadze. Po przejściu na emeryturę mieszkał w Warszawie. Zmarł w 1997 roku.
Posłuchaj informacji: