Poseł Buła podkreślił, że kandydaci na komisarzy, byli wnikliwie przesłuchiwani przez komisje Parlamentu Europejskiego.
- Ja byłem na co najmniej siedmiu przesłuchaniach związanych zarówno z polityką regionalną, co mnie interesuje, ale też związanych z moją komisją, czyli spraw społecznych i zatrudnienia. I to, co mnie też w pewien sposób zadawala i w jakiś sposób uspokaja, że są to osoby, które znają tematy, którymi mają się zajmować. (...) O tyle to jest istotne, że wiem, że jak będę rozmawiał np. z bardzo kontrowersyjnym podczas wyboru komisarzem Fito z Włoch, to wiem, że on się zna na zarządzaniu funduszami europejskimi, bo robił to na poziomie regionu Apugli na południu Włoch, robił to na poziomie rządu i w naszej rozmowie nie będzie potrzeba żadnych doradców czy ekspertów, bo wiemy o czym rozmawiamy.
Andrzej Buła pozytywnie ocenił równiez wybór Piotra Serafina na komisarza do sprwa budżetowych.
-Z Piotrem Serafinem to już w ogóle jest coś wyjątkowego, bo jest to człowiek, który od wielu lat jest tam w Komisji Europejskiej, był przy premierze Donaldzie Tusku, był też przy wszystkich sprawach ważnych dla Polski w ostatnim dwudziestoleciu, więc tak naprawdę to jest człowiek, który wchodzi z refleksją praktyczną, z doświadczeniem 20 lat Polski w Unii Europejskiej. Więc tak naprawdę wyzwanie, które postawiła mu szefowa, pani Ursula von der Leyen, czyli przygotowanie nowych ram finansowych, wieloletnich, to jest o tyle ważne wyzwanie, że my po raz pierwszy funkcjonujemy nie tylko na zasadzie płatności bezpośrednich od krajów członkowskich, ale mamy teraz wypuszczone obligacje europejskie, którymi finalizujemy krajowe plany odbudowy. Więc tak naprawdę to jest duże wyzwanie dla finansisty.
Gość Ireneusza Prochery zgodził się ze zdaniem, że jednym z wyzwań stojących przed Komisją Europejską jest ponowna ocena realizacji tzw. Zielonego Ładu, by odbudować konkurencyjność europejskiej gospodarki.
- Ja bym wyszedł od takiego fundamentu komunikacyjnego, bo to jest bardzo ważne. Jeżeli mówimy o konkurencyjności, to na pewno musimy zrobić wszystko, aby dać na rynku europejskim wszystkim jednakowe szanse odnalezienia się w tej konkurencyjności.
Bo jeżeli spotykam się z producentami różnych branż w Polsce, to oni widzą zagrożenie w tym, że towary z Chin wjeżdżają do danego kraju unijnego, na przykład wjeżdżają do Polski na zasadzie bardzo prostego certyfikatu. Miałem takie spotkanie z producentami wózków dziecięcych. Kiedy każdy element producenta polskiego musi być obarczony certyfikatem, zgodnością higieniczną, sanitarną itd., to o ile przyjeżdża towar z Chin, to wystarczy, że ma zaświadczenie, że został wyprodukowany zgodnie z obowiązującymi normami w danym kraju. To nie jest równa szansa konkurencyjna. Więc ja uważam, że najpierw rozpocznijmy pracę nad tym, abyśmy ujednolicili rynek wprowadzania towarów skądkolwiek. Tak samo jak jest teraz dyskusja na temat umowy Mercosur z krajami Ameryki Południowej. To jest pierwsza rzecz, która jest do zrobienia.
- Druga rzecz: ceny energii. To na pewno trzy branże gospodarcze, w Polsce również ważne i na Opolszczyźnie, jak cement i beton, hutnictwo, nawozy, chemia i rynek paliwowy wymaga również skoordynowanych działań. (...) Oni nie kwestionują tego, że muszą zmienić swój charakter produkcji czy źródeł energii, czy też emisję CO2, ale potrzebują troszkę więcej czasu. Bo wojna w Ukrainie cały czas zaburza nam rynek energii, dostaw tej energii. My musieliśmy w ciągu dwóch lat przenieść się w całkiem inne źródła pozyskiwania energii. I my bardzo mocno apelujemy, premier Donald Tusk też o tym mówi, że potrzebna jest rewizja, ale nie samego faktu, że zaniechamy to, tylko żebyśmy się wsłuchali w głos ekspertów. Jeżeli grupa Azoty, z którą mam bardzo bliski kontakt, również mówi o tym, że poprzednicy podpisali bardzo niekorzystne umowy na dostawy gazu, więc oni nie są w stanie teraz konkurować z nawozami z Białorusi i z Ukrainy, to rozpoczęliśmy procedurę wprowadzenia ceł dumpingowych na mocznik z Białorusi i z Ukrainy. Bo to jest tak, że dzisiaj mówimy sobie, że chcemy mieć taniej, taniej. No tak, tylko że jeżeli wykończymy cementownię, wykończymy huty i wykończymy nawozy, no to za chwilę to nie będzie już cen niskich, bo po prostu nie będzie konkurencji.
Kolejnym z tematów była umowa z krajami Ameryki Południowej. Po tym, gdy polski rząd poinformował , że sprzeciwia się umowie Unii Europejskiej z krajami Mercosuru w jej obecnym kształcie, w Unii zaczęto spekulować, że Polska - razem z Francją, która od dawna jest niechętna porozumieniu - zablokują Komisji Europejskiej możliwość podpisania umowy. W rzeczywistości jednak obydwa państwa członkowskie nie mają wymaganej większości, żeby móc wstrzymać przyjęcie dokumentu.
- Na chwilę obecną jest trochę nas za mało, abyśmy zablokowali tą umowę, bo są określone limity i państw, i limity ludnościowe, które mogą się temu sprzeciwić. Wiem, że w tym tygodniu będzie wizyta ministra spraw zagranicznych Francji we Włoszech, żeby przekonać Włochów co do tego, żeby również byli przeciwni tej umowie Mercosur. Bo tu znowu nie chodzi o sam fakt, że my mamy się wszyscy na siebie wzajemnie zamykać, tylko spróbujmy przemyśleć krok drugi, trzeci, czwarty, piąty i konsekwencje jakie to wszystko niesie. Bo cały czas jeżeli uważamy i w Polsce, i w Europie, że jest nadprodukcja żywności, bo zmieniły się troszkę nasze nawyki, jest nas też mniej, no to najpierw porozmawiajmy z naszymi rolnikami i im zabezpieczmy też to godne życie i tę godną produkcję. (...)Czyli budujmy wspólny fundament konkurencyjności, patrząc na wszystkie okoliczności jakie są. A nie, że my dajemy premię komuś, bo ktoś ściągnie wołowinę, ściągnie soję genetycznie zmodyfikowaną, a wyślę tam jakieś samochody. Nie będę specjalnie mówił o jakim państwie mówimy, ale to co mówi premier Donald Tusk, Europa musi się zjednoczyć właśnie przeciwko takim wyzwaniom gospodarczym, militarnym, cyfrowym, demograficznym, no bo każde z państw jest bardzo słabe i jedno państwo nic nie znaczy na świecie.