Alarmy bombowe w kilkunastu budynkach regionu. "Zgłaszający nie może czuć się bezkarnie"
Kilkanaście instytucji, między innymi urzędy skarbowe, z całego województwa dostało dziś maile o podłożonych ładunkach wybuchowych.
Pierwsza wiadomość została odebrana około 10:00 i od tego czasu policjanci oraz strażacy sprawdzali wszystkie potencjalnie zagrożone miejsca. - Wiadomości dotyczą budynków w dziewięciu powiatach - mówił Radiu Opole komisarz Hubert Adamek z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej w Opolu.
- Sprawdzamy te budynki – na miejscu pracują policyjni pirotechnicy i funkcjonariusze z psami przeszkolonymi do wyszukiwania zapachu ładunków wybuchowych. Równolegle kryminalni ustalają, kto może stać za tymi zgłoszeniami - informuje.
Policjanci podkreślają, że anonimowo wysłane wiadomości nie oznaczają bezkarności. Przykładem jest zatrzymanie 46-letniego mężczyzny z Nysy. - Zadzwonił kilku dni temu i powiedział, że ładunek znajduje się w jednym z autobusów MZK - dodaje Adamek.
- W bardzo krótkim czasie policyjni specjaliści skontrolowali 37 autobusów. Po kilku dniach zatrzymaliśmy tego mężczyznę – miał wtedy promil alkoholu w organizmie. Grozi mu do ośmiu lat więzienia, ale taka osoba musi liczyć się również z pokryciem kosztów akcji różnych służb - zaznacza.
Komisarz Adamek zwraca poza tym uwagę, że fałszywe alarmy angażują nie tylko policjantów. Strażacy i ratownicy medyczni, biorący udział w akcji, mogą być w tym samym czasie potrzebni przy realnie groźnych sytuacjach.
- Sprawdzamy te budynki – na miejscu pracują policyjni pirotechnicy i funkcjonariusze z psami przeszkolonymi do wyszukiwania zapachu ładunków wybuchowych. Równolegle kryminalni ustalają, kto może stać za tymi zgłoszeniami - informuje.
Policjanci podkreślają, że anonimowo wysłane wiadomości nie oznaczają bezkarności. Przykładem jest zatrzymanie 46-letniego mężczyzny z Nysy. - Zadzwonił kilku dni temu i powiedział, że ładunek znajduje się w jednym z autobusów MZK - dodaje Adamek.
- W bardzo krótkim czasie policyjni specjaliści skontrolowali 37 autobusów. Po kilku dniach zatrzymaliśmy tego mężczyznę – miał wtedy promil alkoholu w organizmie. Grozi mu do ośmiu lat więzienia, ale taka osoba musi liczyć się również z pokryciem kosztów akcji różnych służb - zaznacza.
Komisarz Adamek zwraca poza tym uwagę, że fałszywe alarmy angażują nie tylko policjantów. Strażacy i ratownicy medyczni, biorący udział w akcji, mogą być w tym samym czasie potrzebni przy realnie groźnych sytuacjach.