- My zawsze zabiegaliśmy, by byli traktowani jak polscy pracownicy - stwierdził Grzegorz Adamczyk.
Dodał, że to właśnie Ukraińcy w największej mierze stali się ofiarami zamrożenia gospodarki spowodowanego pandemią. Wyjechali, a teraz gdy chcą wrócić, muszą przejść dwutygodniową kwarantannę.
- Część pracowników z Ukrainy jest na szczęście w dobrej sytuacji, bo nie patrząc na pośredników, usankcjonowani swój status w Polsce – powiedział Jerzy Szteliga.
Wyjaśnił, że cudzoziemcy, którzy nie korzystali z pośrednictwa agencji pracy są w dużo lepszej sytuacji. A chodzi o niebagatelną ilość ponad 400 tysięcy osób.
- 15 marca nie wiedzieliśmy co się stanie – przypomniał Artur Żurakowski. Także Ukraińcy w znacznej mierze z obawy przed koronawirusem uciekli z Polski do domu.
Jednocześnie przyznał, że sporym problemem dla cudzoziemców jest konieczność odbycia kwarantanny. Takiego rygoru nie ma w krajach zachodnich.
Jerzy Szteliga w kwestii problemów branży turystycznej podał, że w zeszłym roku turyści zagraniczni w restauracjach, hotelach i innych placówkach zostawili 60 miliardów złotych. I wszystko wskazuje na to, że w tym roku nie ma się co spodziewać najazdu turystów z zza granicy.
Artur Żurakowski podkreślił, że logistyka międzynarodowa w branży turystycznej praktycznie nie istnieje, a przecież mamy w kraju, w tym w naszym regionie, wielkie firmy turystyczne. Turystyka zagraniczna praktycznie stanęła.
Grzegorz Adamczyk z kolei wyraził obawę, że wrzesień – październik będzie okresem, który pokaże co z branżą się stanie. Nie dziwi się znacznym podwyżkom cen nad Morzem Bałtyckim, bo firmy, drobni przedsiębiorcy starają się zebrać gotówkę na przetrwanie.