Opole vs. Remondis. Stawka 19 złotych na mieszkańca utrzymana do kwietnia, potem zapłacimy więcej. O ile, nie wiadomo
W tym kwartale ceny za odbiór śmieci w Opolu nie wzrosną, natomiast od kwietnia mieszkańcy muszą spodziewać się podwyżek. Takie informacje podano po spotkaniu władz miasta z firmą Remondis. Negocjacje pozwoliły zyskać miastu czas.
Prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski tłumaczył, że dzisiejsze ustalenia gwarantują na trzy miesiące stawki przyjęte przez radę miasta w listopadzie ub. roku, później opolanie zapłacą więcej z odpady. - Niestety ta pierwsza stawka w wysokości 19 złotych na mieszkańca, którą przyjęliśmy na sesji, jest nie do utrzymania. Natomiast kiedy będzie podwyżka, o tym będziemy mogli mówić w kolejnych tygodniach - mówił włodarz miasta.
Według wcześniejszych negocjacji i przyjętej uchwały, miasto za zagospodarowanie odpadów w tym roku miało płacić 360 złotych brutto za tonę, natomiast taką sumę pod koniec grudnia zakwestionowała firma Remondis, która zażądała co najmniej 450 złotych brutto. Zmiany spowodowały, że miasto rozpoczęło rozmowy w przedsiębiorstwem. Po dzisiejszym (07.01) spotkaniu dowiedzieliśmy się, że nowa stawka wyniesie minimum 380 złotych brutto. Jednak na razie różnicę ma zapłacić miasto.
Co ciekawe kwestia nowej stawki nie jest do końca jasna. Miasto zapewnia, że ustalenia dotyczą 380 złotych brutto, natomiast Remondis, że rozmawiano o 380 złotych netto, czyli 410 zł brutto.
- Wydaje mi się, że ta cena nie skutkuje na razie podwyższeniem stawki dla mieszkańców. Oczywiście dotyczy to najbliższych 3 miesięcy - mówi Grzegorz Zarański, dyrektor do spraw handlowych w firmie Remondis. Odnosząc się natomiast do planowanych podwyżek, dodał, że wynikają one z niedoszacowania kosztów związanych z zagospodarowaniem odpadów.
- Prawdopodobnie jeszcze raz należy się pochylić nad budżetem miasta. Według nas nie ujęto w nim pewnych wydatków związanych z zagospodarowaniem odpadów i uwzględnieniem cen na rynku - stwierdził. Zdaniem Zarańskiego, te koszty to nie tylko wzrost cen prądu, czy pensji minimalnej, ale także wyższe koszty zagospodarowania i segregacji odpadów.
Zdaniem prezydenta Opola problem nie leży w Remondisie, tylko systemie gospodarki odpadami. Jako przykład podaje decyzję zakazującą składowania odpadów, które trafiają do spalarni, dłużej niż rok. - Efekt jest taki, że w krótkim czasie na rynku pojawiła się nadpodaż odpadów, dlatego spalarnie mogą podnosić stawki. Jak usłyszałem, na rynku jest od 5 - 6 mln ton odpadów, a możliwości ich spalania to około 2 mln ton. Konkurencji nie ma, a koszty budowy spalarni mogą sięgnąć nawet miliarda złotych.
Dzisiejsze ustalenia przyjęto w formie ustnej. Kolejne spotkanie odbędzie się w czwartek 09.01
Według wcześniejszych negocjacji i przyjętej uchwały, miasto za zagospodarowanie odpadów w tym roku miało płacić 360 złotych brutto za tonę, natomiast taką sumę pod koniec grudnia zakwestionowała firma Remondis, która zażądała co najmniej 450 złotych brutto. Zmiany spowodowały, że miasto rozpoczęło rozmowy w przedsiębiorstwem. Po dzisiejszym (07.01) spotkaniu dowiedzieliśmy się, że nowa stawka wyniesie minimum 380 złotych brutto. Jednak na razie różnicę ma zapłacić miasto.
Co ciekawe kwestia nowej stawki nie jest do końca jasna. Miasto zapewnia, że ustalenia dotyczą 380 złotych brutto, natomiast Remondis, że rozmawiano o 380 złotych netto, czyli 410 zł brutto.
- Wydaje mi się, że ta cena nie skutkuje na razie podwyższeniem stawki dla mieszkańców. Oczywiście dotyczy to najbliższych 3 miesięcy - mówi Grzegorz Zarański, dyrektor do spraw handlowych w firmie Remondis. Odnosząc się natomiast do planowanych podwyżek, dodał, że wynikają one z niedoszacowania kosztów związanych z zagospodarowaniem odpadów.
- Prawdopodobnie jeszcze raz należy się pochylić nad budżetem miasta. Według nas nie ujęto w nim pewnych wydatków związanych z zagospodarowaniem odpadów i uwzględnieniem cen na rynku - stwierdził. Zdaniem Zarańskiego, te koszty to nie tylko wzrost cen prądu, czy pensji minimalnej, ale także wyższe koszty zagospodarowania i segregacji odpadów.
Zdaniem prezydenta Opola problem nie leży w Remondisie, tylko systemie gospodarki odpadami. Jako przykład podaje decyzję zakazującą składowania odpadów, które trafiają do spalarni, dłużej niż rok. - Efekt jest taki, że w krótkim czasie na rynku pojawiła się nadpodaż odpadów, dlatego spalarnie mogą podnosić stawki. Jak usłyszałem, na rynku jest od 5 - 6 mln ton odpadów, a możliwości ich spalania to około 2 mln ton. Konkurencji nie ma, a koszty budowy spalarni mogą sięgnąć nawet miliarda złotych.
Dzisiejsze ustalenia przyjęto w formie ustnej. Kolejne spotkanie odbędzie się w czwartek 09.01