"Ta decyzja to lekka kpina" - szef izby lekarskiej o zwolnieniu dyrektora WCM
Jerzy Jakubiszyn, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej i ordynator oddziału w Wojewódzkim Centrum Medycznym uważa, że zwolnienie dyrektora szpitala było nieuzasadnione.
We wniosku o wydanie opinii w tej sprawie zarząd województwa uzasadnił chęć zwolnienia między innymi tym, że Marek Piskozub nie skomentował dla programu telewizyjnego sprawy śmierci dwulatka na izbie przyjęć.
- Jeżeli to, jak media rozgrywają różne sprawy ma być argumentem dla podejmowania tego typu decyzji, jak prowadzenie największego szpitala w województwie to ja gratuluje zarządowi województwa pomysłu na zarządzanie jednostkami - mówi Jerzy Jakubiszyn. - To lekka kpina - dodaje.
Jego zdaniem dymisja dyrektora nie wpłynie na funkcjonowanie szpitala, ale na nastroje załogi już tak.
- Z wyjątkiem takiego poczucia bezsilności, że w szpitalu nic nikomu nie udowodniono w sprawie dziecka, to na samo bieżące funkcjonowanie to nie może wpłynąć - zaznacza ordynator oddziału laryngologii w WCM. - Każdy lekarz, każda pielęgniarka będzie robiła to co robiła, natomiast w duchu sobie pomyśli: "co z tego, że ja sobie żyły wypruwam, jak kiedyś komuś coś się nie spodoba pójdzie z tym do gazety i na podstawie tego będą formułowali zarzuty. To jest przykre - mówi Jakubiszyn.
Powodem, dla którego zarząd województwa nie widzi możliwości dalszej współpracy z Piskozubem jest utrata zaufania. Wpływ na to miała śmierć chłopca, który z bólem brzucha trafił na szpitalny oddział ratunkowy. Z relacji rodziców wynika, że na pomoc czekali blisko godzinę. Dwulatka nie udało się uratować.
- Jeżeli to, jak media rozgrywają różne sprawy ma być argumentem dla podejmowania tego typu decyzji, jak prowadzenie największego szpitala w województwie to ja gratuluje zarządowi województwa pomysłu na zarządzanie jednostkami - mówi Jerzy Jakubiszyn. - To lekka kpina - dodaje.
Jego zdaniem dymisja dyrektora nie wpłynie na funkcjonowanie szpitala, ale na nastroje załogi już tak.
- Z wyjątkiem takiego poczucia bezsilności, że w szpitalu nic nikomu nie udowodniono w sprawie dziecka, to na samo bieżące funkcjonowanie to nie może wpłynąć - zaznacza ordynator oddziału laryngologii w WCM. - Każdy lekarz, każda pielęgniarka będzie robiła to co robiła, natomiast w duchu sobie pomyśli: "co z tego, że ja sobie żyły wypruwam, jak kiedyś komuś coś się nie spodoba pójdzie z tym do gazety i na podstawie tego będą formułowali zarzuty. To jest przykre - mówi Jakubiszyn.
Powodem, dla którego zarząd województwa nie widzi możliwości dalszej współpracy z Piskozubem jest utrata zaufania. Wpływ na to miała śmierć chłopca, który z bólem brzucha trafił na szpitalny oddział ratunkowy. Z relacji rodziców wynika, że na pomoc czekali blisko godzinę. Dwulatka nie udało się uratować.