Mieszkańcy ulicy Oławskiej w Brzegu czekają na rozwój sytuacji. Rano zaczęła tam wybijać kanalizacja burzowa, jednak na razie dochodzi tam jedynie do niewielkich podtopień ulicy czy części podwórek.
Sytuacja w tej części miasta jest na razie znacznie lepsza niż w 1997 czy 2010 roku, gdy miejscami woda osiągała około 1,5 metra. Mieszkańcy wierzą też, że w razie zagrożenia ich domy ochronią szandory. Na miejsce wybrał się z mikrofonem Daniel Klimczak.
- Trudno określić, czy będzie tutaj jakaś powódź czy nie. Nie ma dramatu, ale widać, że już tutaj wybija woda, wybija właśnie tymi kanałami, także woda oszukuje cały ten wał ochronny. Gdzieś tam dołem się przedostaje, kanalizacją.
- Czekamy na falę, dużą albo krótką. - W 2010, jak ja tu mieszkałem, w tym bloku obok, to było z półtora metra wody. - Ciągle, co roku tak jest, te deszcze, to wszystko. Zbiera się woda, coś podobnego.
- Nie wiem, może gorzej będzie, nie wiadomo. Ale mi się wydaje, że będzie dobrze. Zabezpieczyłam się przed tą wodą; teraz mieszkam u babci, ale jak będzie lepiej, to wrócę.
Woda wdzierająca się na podwórka przyciąga też... amatorów wędkarstwa.
- W 1997 roku łapałem ryby z pierwszego piętra z kuchni, od razu na patelnię. A teraz łapię tu.
Dodajmy, że z powodu uruchomienia okolicznego polderu, niemożliwy jest dojazd do Lipek od strony ulicy Oławskiej w Brzegu.