Cukry Nyskie podnoszą się po wrześniowej powodzi. Zakład mocno zniszczony przez wielką wodę uczynił kolejny krok w powrocie do normalności. Uruchomił swój nowy i powiększony punkt handlowy. Obiekt w całości należy do firmy.
- Dla nas to jest wielki dzień, to spełnienie marzeń, kiedy po 30 latach sklep Cukrów Nyskich wrócił na własność spółki - powiedział prezes zakładu Andrzej Chomyszczak.
- Przychodząc tutaj na stanowisko prezesa zarządu, zawsze zadawałem radzie pytania, dlaczego tak jest, że ten sklep nie jest nasz, że jest obsługiwany przez ajenta. Podejmuję decyzję o tym, że w najbliższym półroczu będę chciał otworzyć jeszcze kolejne dwa sklepy firmowe, na pewno jeden w Opolu i być może będzie to Kędzierzyn Koźle, być może będzie to Racibórz.
- Cukry Nyskie trudno byłoby zdefiniować bez Nysy i Nysę bez Cukrów Nyskich - stwierdził burmistrz Kordian Kolbiarz. - Cukry Nyskie, spółka pracownicza, czyli tu mieszkańcy, rodziny i pracownicy bardzo mocno dbają o zakład i są chwile, które są chwilami chluby, ale też i dramatyczne, jak ostatnia powódź. Ja z wielką przyjemnością biorę udział w otwarciu sklepu firmowego, sam często korzystam. Jako ciekawostkę powiem, że najpierw poznałem Cukry Nyskie, a dopiero potem zamieszkałem w Nysie, więc to taka forpoczta świetnej firmy i produktów na całą Polskę.
- To miejsce łączy historię przedwojenną ze współczesnością - uważa Maciej Krzysik członek zarządu powiatu nyskiego. - Cukry Nyskie to historia Nysy i to nie tylko sam zakład - Spółdzielnia Pracy Cukry Nyskie, oczywiście to jest okres powojenny, ale musimy pamiętać, że w tym miejscu przed wojną również funkcjonowała fabryka produkująca pierniki Franza Springera, więc ta historia tutaj, na al. Wojska Polskiego się łączy. Ja się bardzo cieszę, że ten zakład szybko udało się podnieść z tych zniszczeń powodziowych i tak naprawdę Cukry Nyskie stają się takim małym lokalnym potentatem i mam nadzieję, że niedługo będzie to marka światowa.