Nierealny termin ustawowego obowiązku oraz deficyt urbanistów – to zdaniem nie tylko samorządowców z Opolszczyzny główne przeszkody w opracowaniu planu ogólnego dla gmin. To nowe zadanie wprowadzone nowelizacją ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Plan ogólny całej gminy ma zastąpić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
- W założeniu miał to być jeden, prostszy dokument prawa miejscowego - mówi wójt Lubrzy Mariusz Kozaczek. – Studium zastąpi plan ogólny, który będzie miał elementy drugiego dokumentu, czyli planu miejscowego. Będziemy mieli dalej dwa dokumenty, ale będą się inaczej nazywać. Gmina Lubrza zapłaci za to ok. 125 tys. zł plus VAT i tak naprawdę nie załatwi sprawy w niczym sprawy. Natomiast ktoś weźmie kasę.
Gminy obligatoryjnie zobowiązane są do przyjęcia planów ogólnych do końca przyszłego roku.
- Jestem bardzo krytycznie nastawiony do tego, ponieważ kompletnie rozreguluje to kwestie zagospodarowania przestrzennego – uważa burmistrz Strzeleczek Marek Pietruszka. – Jeżeli wszyscy będą próbowali zrobić ten plan ogólny, to dojdzie do pewnego załamania na rynku. W Polsce nie ma wystarczającej ilości firm, które są w stanie w jednym czasie zrobić plan ogólny dla wszystkich gmin w całym kraju. Doprowadzi to do katastrofy w zagospodarowaniu przestrzennym.
Związane z tym obawy podziela burmistrz Prudnika Grzegorz Zawiślak: - Jest bardzo mało firm, które chcą się podjąć tego zadania. Małe pracownie w ogóle do tego nie podchodzą, a te duże są oblegane i trzeba już ustawiać się w kolejce. Jeżeli chodzi o plan miasta to pewne tematy już kończymy. Natomiast plan ogólny gminy ma uporządkować nam tę przestrzeń kompleksowo. Mam nadzieję, że to uda się zrobić, ale czy w dwa lata? Nie wiem.
Od 2026 roku decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu mają być wydawane wyłącznie na obszarach wskazanych w planie ogólnym.