Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę w Brzegu. Służby medyczne zostały poinformowane o młodym mężczyźnie leżącym na chodniku. Gdy na miejscu pojawił się zespół ratownictwa okazało się, że brzeżanin jest pod wpływem alkoholu. Medycy obudzili go i wtedy zostali zaatakowani. Najpierw posypały się groźby, a później w ruch poszły pięści.
- Doszło do czynnego ataku na kierownika zespołu medycznego - mówi Radiu Opole Mariusz Baran, szef brzeskiego pogotowia. – Został złapany za ubranie i zaczął być szarpany. Do akcji natychmiast wkroczyli policjanci, którzy użyli środków przymusu bezpośredniego.
Medycy są zniesmaczeni całą sytuacją. Jak podkreślają, jadą udzielić komuś pomocy i muszą się bronić przed czyjąś agresją.
- Nie mamy żadnych narzędzi do samoobrony. Możemy liczyć na pomoc policji lub osób postronnych albo po prostu uciekać – dodaje Baran. – Dla takich zachowań nie powinno być przyzwolenia, przecież my przyjeżdżamy ratować ludzi. Do jest wszystko dobre do momentu, dopóki na służbie nie zginie ratownik, pielęgniarka albo lekarz. I wtedy podniesie się szum w całej Polsce, a co zrobiono w tej sprawie, by tych ludzi ochronić.
Mężczyzna został zatrzymany przez policję. Odpowie teraz za napaść na funkcjonariusza publicznego.
Przypomnijmy, że to nie pierwsza napaść na ratowników w ostatnim czasie. Kilka tygodni temu zespół ratownictwa został zaatakowany w Opolu. Do sprawy będziemy wracać.