"Sejmik Województwa Opolskiego nie godzi się na dewastację symbolu naszego regionu, jakim jest Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej". Radni województwa przyjęli rezolucję rozpoczynającą się takimi słowami podczas sesji na zamku w Mosznej.
"Za" głosowało 18 radnych, jeden samorządowiec wstrzymał się od głosu, natomiast czterej radni Prawa i Sprawiedliwości wyszli z sali obrad na czas głosowania.
- Jesteśmy przeciwnikami mieszania sejmiku w polityczne awantury, a ta rezolucja uderza w polski rząd - przekonuje Dariusz Byczkowski, radny PiS. - To nie jest nasza sprawa. Oczywiście wszyscy chcielibyśmy festiwalu w Opolu, ale ja nie wyobrażam sobie tej imprezy bez firmowania przez telewizję. Telewizja Polska stworzyła festiwal w Opolu, a nie Opole telewizję. Niepotrzebne są takie emocje. Moim zdaniem, należy pójść po rozum do głowy, bo jeszcze jest czas na uratowanie wszystkiego. Takie rezolucje są natomiast dolewaniem oliwy do ognia.
Z kolei zdaniem Bogusława Wierdaka, wiceprzewodniczącego sejmiku z ramienia Platformy Obywatelskiej, trzeba ochłonąć i usiąść do rozmów z Telewizją Polską. Zapewnia, że w takie rozmowy chętnie włączy się Samorząd Województwa Opolskiego.
- Rządzą różne opcje polityczne, ale to kompletnie nie powinno mieć znaczenia. Jedna osoba na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej nie może decydować w sposób bezceremonialny, że nie będzie festiwalu w Opolu, skoro prezydentem jest Arkadiusz Wiśniewski. To działa oczywiście też w drugą stronę, czyli prezydent nie może stawiać warunku, że nie będzie współpracował z TVP, bo na jej czele jest Jacek Kurski.
W rezolucji zapisano też, że "rolą sejmiku jest zabranie głosu, kiedy wyrządza się krzywdę regionowi i jego mieszkańcom".