Jak mówi nasz gość, o tym, co stanie się z wnioskiem PiS, zdecyduje sąd w Warszawie.
Z kolei do opolskiego sądu okręgowego wpłynęło do wtorkowego (2.12) południa 29 protestów wyborczych – dotyczą broszur, łamania ciszy wyborczej, złego liczenia głosów lub tego, że kandydat na radnego nie otrzymał żadnego głosu, a z przekazów od rodziny wie, że na niego głosowano.
Jeden z protestów dotyczy Gorzowa Śląskiego, gdzie doszło do pomylenia kart do głosowania. W jednym lokalu wyborczym znajdowała się komisja, która obsługiwała dwa okręgi wyborcze. W pewnym czasie wyborcom z okręgu czwartego wydawano karty do głosowania z okręgu piątego i odwrotnie.
Takich kart w tej komisji wydano 26. – Różnica między kandydatami w okręgu czwartym wynosiła bodajże 7 głosów, skala błędu była taka, że w oczywisty sposób mogło to wpłynąć na wynik wyborów – mówi sędzia Benedyk.
Jak tłumaczy nasz gość, to sąd może teraz stwierdzić nieważność głosowania w Gorzowie, wygasić mandat wybranego radnego, wskazać od jakich czynności należy te wybory powtórzyć i dopiero wtedy może być zarządzone kolejne głosowanie.
Marek Świercz pytał też swojego rozmówcę m.in. o pomysł, jakim ma się zająć Sejm, by zmienić tryb powoływania członków PKW. – Oddanie Państwowej Komisji Wyborczej w ręce polityków może być groźne – stwierdził sędzia Benedyk.
Były też pytania o głosy nieważne. Tych, jak mówi nasz gość dokładnie nie policzono, ale przyznaje, że był to spory odsetek – w granicach 20% w przypadku wyborów do sejmiku i powiatów, tam gdzie były broszury.
– Nie ma możliwości całościowego unieważnienia i powtórzenia wyborów samorządowych. Na gruncie kodeksu wyborczego to po prostu niemożliwe – zaznaczył sędzia Jarosław Benedyk.