Na początku mijającego tygodnia sejm i senat zebrały się między innymi po to, żeby ustalić nowe prezydium. Nie zabrakło oczywiście zgrzytów. Zjednoczona Prawica pozostała bez swojego człowieka zarówno w prezydium sejmu, jak i senatu. Kandydatury Elżbiety Witek oraz Marka Pęka nie uzyskały poparcia wystarczającej liczby posłów i senatorów. Prawo i Sprawiedliwość wraz z koalicjantami chętnie podkreślają, że w ten sposób bez reprezentacji w prezydium obu izb zostało ponad 7 milionów wyborców. Z drugiej strony mamy deklaracje, że miejsce na przedstawiciela tych formacji będzie czekać tak długo, aż znajdzie się kandydat, który zyska wystarczająco silne poparcie. Mówił o tym między innymi nowy marszałek sejmu Szymon Hołownia w swoim orędziu do narodu. Jeśli chodzi o senat, podobne zapewnienie usłyszeliśmy w czwartkowej (16.11) porannej rozmowie Radia Opole od senatora Tadeusza Jarmuziewicza. W niektórych głowach zapewne rodzą się jednak pytania, czy dotychczasowa opozycja, która przecież przez ostatnie miesiące nawoływała do zgody i zacierania podziałów, powinna zaczynać kadencję od pokazywania w taki sposób swoim poprzednikom, kto ma teraz większość?
To jednak niejedyne kontrowersje związane z pierwszym posiedzeniem nowego sejmu. Spore emocje wzbudziło między innymi wystąpienie Zbigniewa Ziobry, przy którym część parlamentarzystów zachowywała się niczym kibice na stadionowej "żylecie". Minister nie pozostawał dłużny, porównując swoich oponentów do pewnego instrumentu muzycznego. Takich obrazków mogliśmy oglądać więcej. Gości w studiu zapytaliśmy zatem czy parlament to miejsce na takie właśnie sceny? Czy posłowie - mówiąc językiem młodzieży - nie "odjechali za bardzo"?
W debacie uczestniczyli:
- Wojciech Komarzyński - Prawo i Sprawiedliwość
- Elżbieta Słodkowska - Suwerenna Polska
- Longin Bartnik - Konfederacja
- Piotr Woźniak - Lewica
- Piotr Sitnik - Polska 2050
- Robert Węgrzyn - Platforma Obywatelska