Praca na Opolszczyźnie i deficytowa specjalizacja. Przyszli lekarze podpisali umowy stypendialne z marszałkiem
Pierwsi studenci kierunku lekarskiego podpisali z urzędem marszałkowskim umowy stypendialne. Wsparcie finansowe trafi do 31 przyszłych lekarzy, a 4 z nich podpisało dokumenty dzisiaj (25.02).
To dwa tysiące złotych miesięcznie w roku akademickim 2020/2021. Stypendyści są zobowiązani do stażu i pracy w województwie opolskim po ukończeniu studiów. Musieli też wybrać deficytową specjalizację.
Jak mówił marszałek Andrzej Buła, najważniejsze jest znalezienie miejsca dla siebie w opolskich szpitalach. - Żeby była jakość organizacyjna i technologiczna. Ważne jest, aby doświadczenia ze studiów nie rozminęły się z tym, co macie spotkać w szpitalach. Równie ważne jest, żebyście podpowiadali nam, w jakich kierunkach mamy iść pod względem wspierania szpitali i przygotowywania miejsc dla absolwentów kierunków medycznych.
Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek regionu, uważa, że stypendyści związali życie zawodowe z wyjątkowym regionem. - Mam nadzieję, że stwierdzicie "województwo opolskie to moje miejsce na ziemi", a tutejsza jakość życia pozwala na satysfakcjonującą pracę, rozwój siebie oraz swoich talentów dla dobra mieszkańców.
Paulina Śliwińska, studentka czwartego roku na Uniwersytecie Opolskim, pochodzi z Rudy Śląskiej, ale zostałaby w stolicy naszego regionu nawet bez stypendium.
- Zachwyciłam się miastem i nie chcę wracać, choć śląski ośrodek medyczny jest duży. Myślę jednak, że tutaj jest więcej możliwości, więcej szans na zbadanie pacjenta i nauczenia się wielu różnych przypadków, nie tylko konkretnych, jak bywa w większych ośrodkach.
Samuel Jung studiuje na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym i chce robić specjalizację z ginekologii i położnictwa. - Rozważałem wiele miast, gdzie mógłbym pracować - przyznaje.
- Stypendium nie przekonuje na sto procent, ale bardzo pomaga w podjęciu decyzji. Ciężko opierać życiowe wybory, na przykład o specjalizacji, wyłącznie na podstawie stypendium. Nie zmienia to faktu, że stypendium bardzo ułatwia decyzje młodym studentom. Wcześniej i tak bardzo intensywnie myślałem o Opolu.
Duży wkład w program stypendiów miał Roman Kolek, były wicemarszałek regionu, który wrócił do zawodu lekarza.
Jak mówił marszałek Andrzej Buła, najważniejsze jest znalezienie miejsca dla siebie w opolskich szpitalach. - Żeby była jakość organizacyjna i technologiczna. Ważne jest, aby doświadczenia ze studiów nie rozminęły się z tym, co macie spotkać w szpitalach. Równie ważne jest, żebyście podpowiadali nam, w jakich kierunkach mamy iść pod względem wspierania szpitali i przygotowywania miejsc dla absolwentów kierunków medycznych.
Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek regionu, uważa, że stypendyści związali życie zawodowe z wyjątkowym regionem. - Mam nadzieję, że stwierdzicie "województwo opolskie to moje miejsce na ziemi", a tutejsza jakość życia pozwala na satysfakcjonującą pracę, rozwój siebie oraz swoich talentów dla dobra mieszkańców.
Paulina Śliwińska, studentka czwartego roku na Uniwersytecie Opolskim, pochodzi z Rudy Śląskiej, ale zostałaby w stolicy naszego regionu nawet bez stypendium.
- Zachwyciłam się miastem i nie chcę wracać, choć śląski ośrodek medyczny jest duży. Myślę jednak, że tutaj jest więcej możliwości, więcej szans na zbadanie pacjenta i nauczenia się wielu różnych przypadków, nie tylko konkretnych, jak bywa w większych ośrodkach.
Samuel Jung studiuje na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym i chce robić specjalizację z ginekologii i położnictwa. - Rozważałem wiele miast, gdzie mógłbym pracować - przyznaje.
- Stypendium nie przekonuje na sto procent, ale bardzo pomaga w podjęciu decyzji. Ciężko opierać życiowe wybory, na przykład o specjalizacji, wyłącznie na podstawie stypendium. Nie zmienia to faktu, że stypendium bardzo ułatwia decyzje młodym studentom. Wcześniej i tak bardzo intensywnie myślałem o Opolu.
Duży wkład w program stypendiów miał Roman Kolek, były wicemarszałek regionu, który wrócił do zawodu lekarza.