Opolscy politycy o wyłączeniu niektórych niedziel z handlu
Niedziela 11 marca będzie pierwszą, podczas której nie będziemy mogli robić zakupów w sklepach wielkopowierzchniowych.
Sławomir Kłosowski z Prawa i Sprawiedliwości przypomniał, że głównym celem tej ustawy było przyjęcie m.in. postulatu środowisk pracowniczych, połączonego z postulatem rodzimego, drobnego kapitału polskiego.
- Te małe formy handlowe - tam obroty spadły drastycznie - mówił Kłosowski. - Te interesy się zwijały, krótko mówiąc, przez te lata hossy dla hipermarketów. Oczekiwania tych środowisk, tych solidarnościowych, związkowych i tego średniego i drobnego kapitału handlowego polskiego, były bardzo daleko posunięte. To, co przyjęto w tej ustawie, jest swego rodzaju kompromisem, bo tam postulowano soboty i niedziele a wprowadzono tylko niedziele.
- Jednym z głównych tematów, jakie mają znaczenie w tym kontekście, to zmiana kultury spędzania czasu wolnego w niedzielę i święta przez rodzinę - uważa Ryszard Gala z Mniejszości Niemieckiej. - No bo powiedzmy sobie uczciwie: te centra handlowe są pewną alternatywą dla części społeczeństwa, że można sobie zrobić tam właśnie wycieczkę rodzinną, przejść, zobaczyć, może przy okazji coś kupić. Gdybym powiedział, że nie korzystałem w niedzielę z zakupów, to bym skłamał, ale rzadko, wyjątkowo, jeśli człowiek już czegoś naprawdę potrzebuje. Żeby urządzić sobie niedzielne popołudnie, wizytując centrum handlowe, to absolutnie nie. I myślę, że można bez tego żyć.
Sebastian Wojciechowski z Platformy Obywatelskiej uważa, że lepszym rozwiązaniem byłoby podwyższenie płacy dla pracowników za pracę w niedzielę, a nie wprowadzanie zakazów.
- Czyli, kto będzie chciał pracować, to po prostu więcej zarobi pieniędzy - mówi polityk PO. - Ja również nie chodzę z zasady w niedzielę do marketów. Nie wydaje mi się, żeby ta sytuacja wpłynęła jakoś destrukcyjnie na hipermarkety. Tu jest także kolejna duża rola dla samorządów, bo jednak bardzo dużo osób wybiera taką formę spędzenia wolnego czasu, żeby zaproponować coś innego tym ludziom. Bo skoro ci ludzie mieliby jakąś taką rozsądna alternatywę, to podejrzewam, że mało komu chce się przepychać w centrum handlowym z dziećmi.
- Jestem przeciwny wszelkim ograniczeniom nakładanym na obywateli - powiedział Przemysław Pytlik z Nowoczesnej. - Moim zdaniem, każdy powinien sobie sam ustalać grafik, jak chce spędzać dany dzień. Nie jestem też entuzjastą spędzania czasu z rodzina w hipermarketach. Wolałbym, żeby spędzali ten czas na wolnym powietrzu, chociaż ostatnie badania, które zostały upublicznione, pokazują, że Polacy wolą spędzać wolny czas w niedzielę przed komputerem, w internecie. Więc to też nie jest tak, że gremialnie wszyscy Polacy lecą do marketów.
- To nie zakaz handu a ograniczenie - tłumaczył natomiast Paweł Grabowski z Kukiz'15. - To nie będzie żadnego zakazu, bo w tej ustawie jest ponad 30 wyłączeń. Sklepy małe osiedlowe będą czynne. To nie jest tak, że nagle cała Polska zostanie zamknięta w niedzielę. Nie, sklepy będzie nadal funkcjonować. Faktycznie jest coś takiego jak kult spędzania wolnego czasu w galeriach handlowych i dla mnie jest to z jednej strony ciekawy eksperyment wprowadzenie tego ograniczenia, bo jest wiele innych ciekawych miejsc, w których można spędzać czas. Chociażby można pojechać do zamku w Mosznej.
Dodajmy, że od 1 stycznia przyszłego roku będzie to tylko jedna niedziela w miesiącu, a od 2020 roku będzie obowiązywał zakaz handlu we wszystkie niedziele, z wyjątkiem siedmiu w roku.