W Namysłowie nadal wiszą bilbordy wyborcze, choć od ostatniego głosowania minęły prawie dwa lata
Na jednym z budynków przy ulicy Reymonta wisi duży plakat Piotra Woźniaka, lidera opolskich struktur SLD. Bilbord został umieszczony na ścianie kamienicy w 2015 roku, kiedy to szef lewicy w regionie starał się o mandat poselski.
Woźniak do parlamentu nie wszedł, ale plakat wyborczy pozostał. A przypomnijmy, zgodnie z przepisami komitety mają miesiąc na posprzątanie wszystkich materiałów.
Sławomir Gradzik, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Namysłowie mówi, że od kilku miesięcy interweniował w tej sprawie.
- Bilbord należy do prywatnej firmy, a właściciel zapewniał mnie, że materiał z ostatniej kampanii zostanie zaklejony – dodaje. - Do dnia dzisiejszego tak się nie stało, ja podjąłem już stosowne kroki. Przed chwilą rozmawiałem z właścicielem, to będzie albo ściągnięte, albo zaklejone.
Piotr Woźniak nie kryje zdziwienia całą sytuacją.
- Oczywiście, że jestem zaskoczony. Ja dziękuję za to zgłoszenie, mogę tylko przeprosić i wyrazić skruchę, choć stwierdzam, że nie jest to do końca moja wina. Oczywiście komitety wyborcze są odpowiedzialne za tego typu kwestie, ale dołożę wszelkich starań, by możliwie szybko zniknęło. Przyznaję, że wiedzy na ten temat nie miałem – podkreśla na koniec Woźniak.
Zgodnie z obowiązującym prawem w Polsce, kandydaci lub komitety biorące udział w wyborach mają 30 dni od daty elekcji na usunięcie wszystkich materiałów wyborczych.
Sławomir Gradzik, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Namysłowie mówi, że od kilku miesięcy interweniował w tej sprawie.
- Bilbord należy do prywatnej firmy, a właściciel zapewniał mnie, że materiał z ostatniej kampanii zostanie zaklejony – dodaje. - Do dnia dzisiejszego tak się nie stało, ja podjąłem już stosowne kroki. Przed chwilą rozmawiałem z właścicielem, to będzie albo ściągnięte, albo zaklejone.
Piotr Woźniak nie kryje zdziwienia całą sytuacją.
- Oczywiście, że jestem zaskoczony. Ja dziękuję za to zgłoszenie, mogę tylko przeprosić i wyrazić skruchę, choć stwierdzam, że nie jest to do końca moja wina. Oczywiście komitety wyborcze są odpowiedzialne za tego typu kwestie, ale dołożę wszelkich starań, by możliwie szybko zniknęło. Przyznaję, że wiedzy na ten temat nie miałem – podkreśla na koniec Woźniak.
Zgodnie z obowiązującym prawem w Polsce, kandydaci lub komitety biorące udział w wyborach mają 30 dni od daty elekcji na usunięcie wszystkich materiałów wyborczych.