Znakomity wokalista soulowy, który zaczynał jeszcze w latach 60-tych, ale na prawdziwy sukces musiał czekać aż do roku 1974. Wtedy to nagrał swój największy przebój, który dał tytuł całej płycie, dodajmy dosyć krótkiej, nawet jak na standardy tamtych lat, bo trwającej niespełna pół godziny, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by włączyć ją kolejny raz, a potem jeszcze kolejny.