Zabójstwa dzieci w Ciecierzynie. Mieszkańcy plotkowali, że oskarżona przekazywała dzieci do adopcji
- Mówiło się o tym, że dzieci rodziła w szpitalu, a później przekazywała je do adopcji - twierdzi jedna z byłych mieszkanek Ciecierzyna, która zeznawała ws. zabójstwa czwórki dzieci przez Aleksandrę J. Według prokuratury, 27-letnia oskarżona wszystkie dzieci rodziła naturalnie, następnie wsadzała je do czarnego worka i chowała w piecu. Jedno zakopała pod drzewem.
Na trzeciej rozprawie w tym procesie jednym ze świadków była kobieta, która przez kilka lat mieszkała w Ciecierzynie. Policja twierdzi, że to ona była autorką anonimowego donosu o ciążach Aleksandry J., ale kobieta przed sądem zaprzeczyła.
- Dużo osób rozmawiało o tym, odprowadzając dzieci na autobus. Dużo osób robiło zakupy w sklepie no i tam się dużo rozmawiało. Mówiło się, że zaobserwowali, że mogła być już kilka razy w ciąży, że podobno dzieci rodziła w szpitalu, że oddawała je do adopcji - zeznawał jeden ze świadków.
Jednocześnie wszyscy świadkowie na rozprawie podkreślali, że kobieta była bardzo dobrą matką dla swojego kilkuletniego syna. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Opolu.
- Dużo osób rozmawiało o tym, odprowadzając dzieci na autobus. Dużo osób robiło zakupy w sklepie no i tam się dużo rozmawiało. Mówiło się, że zaobserwowali, że mogła być już kilka razy w ciąży, że podobno dzieci rodziła w szpitalu, że oddawała je do adopcji - zeznawał jeden ze świadków.
Jednocześnie wszyscy świadkowie na rozprawie podkreślali, że kobieta była bardzo dobrą matką dla swojego kilkuletniego syna. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Opolu.