Likwidować szpitale czy nie? Nad tym zastanawiają się samorządowcy i dyrektorzy placówek
W brzeskim szpitalu brakuje 40 pielęgniarek i mimo ogłoszeń nikt nie zgłasza się do pracy. Dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego Krzysztof Konik podkreśla, że sytuacja jest krytyczna ponieważ zespół musi pracować po godzinach. Problem w tym, że kolejne podwyżki nie rozwiążą sytuacji, gdyż pielęgniarek brakuje na rynku.
- Pielęgniarki zarabiają o 80 procent więcej niż 4 lata temu a lekarze o 65 procent. Takiej dynamiki wzrostu pensji nie było od lat i proszę zwrócić uwagę, że im więcej jest podwyższania płac, tym częściej słyszymy, że to za mało - zaznacza Krzysztof Konik.
W tej sytuacji dyrektorzy szpitali i samorządowcy zastanawiają się, jak rozwiązać problem. Jednym z pomysłów jest likwidacja części placówek w regionie i za tym opowiada się wicemarszałek Roman Kolek.
- Jest czas na kolejne zmiany, absolutnie się z tym zgadzam i uważam, że tak trzeba zrobić - mówi Kolek.
Jego zdaniem, skoro na rynku brakuje lekarzy, pielęgniarek i pieniędzy na służbę zdrowia, to należy zmniejszyć liczbę miejsc pracy.
- To prawda, można zwiększyć liczbę studentów studiów medycznych, ale tego nie da się zrobić jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki - dodaje Kolek.
Inne zdanie na temat poprawy sytuacji w służbie zdrowia ma dyrektor szpitala w Nysie Norbert Krajczy.
- Zamykanie już przerabialiśmy. Tak było w przypadku szpitali w Paczkowie, Grodkowie czy Niemodlinie. I nic to nie dało - przekonuje Krajczy. - Teraz się okazuje, że na przykład Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu będzie miał oddziały wąskospecjalistyczne i pojawi się problem, gdzie położyć pacjenta, który jest już zdiagnozowany i nie musi przebywać na tzw. drogich łóżkach w USK. W tej sytuacji może trafić do mniejszego szpitala, gdzie pod nadzorem pielęgniarki i lekarza może przybywać przez kolejnych kilka dni.
Ten temat poruszono podczas konwentu starostów województwa opolskiego. Jednak dyrektorzy szpitali i samorządowcy przyznali, że okres kampanii wyborczej nie sprzyja nowym rozwiązaniom, które mogą oznaczać zamknięcie albo ograniczenie działalności niektórych placówek w regionie.
- Nikt nie powie, że w Polsce jest za dużo szpitali, łącznie ze mną, bo zaraz będą mnie wieszać - podkreślił podczas swojego wystąpienia starosta nyski Czesław Biłobran.
W tej sytuacji dyrektorzy szpitali i samorządowcy zastanawiają się, jak rozwiązać problem. Jednym z pomysłów jest likwidacja części placówek w regionie i za tym opowiada się wicemarszałek Roman Kolek.
- Jest czas na kolejne zmiany, absolutnie się z tym zgadzam i uważam, że tak trzeba zrobić - mówi Kolek.
Jego zdaniem, skoro na rynku brakuje lekarzy, pielęgniarek i pieniędzy na służbę zdrowia, to należy zmniejszyć liczbę miejsc pracy.
- To prawda, można zwiększyć liczbę studentów studiów medycznych, ale tego nie da się zrobić jak za dotknięciem zaczarowanej różdżki - dodaje Kolek.
Inne zdanie na temat poprawy sytuacji w służbie zdrowia ma dyrektor szpitala w Nysie Norbert Krajczy.
- Zamykanie już przerabialiśmy. Tak było w przypadku szpitali w Paczkowie, Grodkowie czy Niemodlinie. I nic to nie dało - przekonuje Krajczy. - Teraz się okazuje, że na przykład Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Opolu będzie miał oddziały wąskospecjalistyczne i pojawi się problem, gdzie położyć pacjenta, który jest już zdiagnozowany i nie musi przebywać na tzw. drogich łóżkach w USK. W tej sytuacji może trafić do mniejszego szpitala, gdzie pod nadzorem pielęgniarki i lekarza może przybywać przez kolejnych kilka dni.
Ten temat poruszono podczas konwentu starostów województwa opolskiego. Jednak dyrektorzy szpitali i samorządowcy przyznali, że okres kampanii wyborczej nie sprzyja nowym rozwiązaniom, które mogą oznaczać zamknięcie albo ograniczenie działalności niektórych placówek w regionie.
- Nikt nie powie, że w Polsce jest za dużo szpitali, łącznie ze mną, bo zaraz będą mnie wieszać - podkreślił podczas swojego wystąpienia starosta nyski Czesław Biłobran.