Mieszkańcy 15 sołectw w gminie Głuchołazy oraz samego miasta nie zostali pozbawieni dostępu do kanalizacji. Nyska spółka komunalna AKWA wycofała się z zapowiedzi zakręcenia zaworu kolektora, który odbiera ścieki z tych okolic. Straty na działalności spółka szacuje na przeszło dwa miliony złotych. Spór cenowy z głuchołaskimi Wodociągami mają rozwiązać negocjacje.
- Spółka ta od dwóch lat bezumownie korzysta z naszych usług – mówi Edyta Peikert, prezes Wodociągów i Kanalizacji AKWA w Nysie. – Bazujemy ciągle na cenach sprzed dwóch lat, które zdecydowanie wzrosły. Konieczne jest podniesienie ceny i obciążenie również tymi kosztami gminy Głuchołazy. Nie chcę przerzucać kosztów na mieszkańców Nysy. Byłoby to po prostu niesprawiedliwe. Problem oczywiście jest mój, bo oczyszczalnia jest moja i za wszystko odpowiadam. Natomiast powinniśmy ponosić te same koszty. Byłam do tego stopnia zdesperowana, że gdybyśmy nie podjęli rozmów, to byłam gotowa zakręcić ten korek i nie przyjmować ścieków z Głuchołaz.
Ścieki z gminy Głuchołazy nyska oczyszczalnia odbiera kolektorem od ponad 24 lat.
- Kilka lat temu pojawił się pierwszy konflikt, gdy AKWA zaczęła dyktować nam ceny, dlatego nastąpiło rozwiązanie umowy – wyjaśnia burmistrz Głuchołaz Edward Szupryczyński.
- Płaciliśmy na podstawie wystawianych faktur. Problem polega na tym, że nasza spółka Wodociągi zażądała urealnienia kosztów, co wpływa na odbiór ścieków, dlaczego cena jest taka, a nie inna. Chcemy znać realne koszty, żeby cena była adekwatna do tego, co jest na rynku.
Pismo informujące o zakręceniu kolektora ściekowego dnia 17 kwietnia wpłynęło do Urzędu Miejskiego w Głuchołazach pięć dni wcześniej. W mediach społecznościowych nagłośnił to Paweł Szymkowicz, który o fotel burmistrza Głuchołaz rywalizuje z obecnym wiceburmistrzem.
- Trzymanie w tajemnicy tak ważnej dla społeczeństwa informacji jest skandaliczne – uważa Szymkowicz. - Władza chciała utrzymać to w tajemnicy do okresu powyborczego, bo prędzej, czy później trzeba będzie się z tym problemem zmierzyć. Ale wygodniej dla władzy było, aby ta sprawa wypłynęła po 21 kwietnia.
Zarzuty te odpiera burmistrz Głuchołaz, który uważa, że pewnych rzeczy nie nagłaśnia się do momentu zakończenia postępowania: - Czasami można więcej szkody zrobić nagłaśniając jakiś problem. To nie jest przypadek, że w okresie wyborczym to wynika. Skoro spór trwa już dobrych dwa lata, że nie ma umowy tylko płatności są za bezumowne korzystanie, to dziwnym trafem teraz ten temat wychodzi.
Na zaproszenie burmistrza Nysy dojdzie jutro (18.04) do rozmów stron tego sporu. W negocjacjach uczestniczyć mają władze gmin, spółek wodno-kanalizacyjnych oraz przedstawiciel wojewody.