ZEGARKI GĘBORSKIEGO - odc.14.
Jego teczka personalna wskazuje na to, że brał on czynny udział w zwalczaniu zbrojnego podziemia: „W walkach odznaczył się męstwem, odwagą i poświęceniem, dążąc w dalszym ciągu do całkowitego zniszczenia nielegalnego podziemia i jego przybudówek...”. Przełożeni pisali także: „nie szczędził sił wyrzekając się często życia osobistego, niejednokrotnie snu i wypoczynku”.
Gęborskiego udało się przesłuchać w ramach śledztwa prowadzonego przez IPN. Nic jednak nie wniósł do sprawy, ponieważ zaprzeczył, by brał udziału w likwidacji partyzantów z Podbeskidzia, która odbyła się w ramach operacji „Lawina”.
Prokurator Piotr Nalepa z IPN przesłuchał także Joannę Boczkowską, córkę Czesława Gęborskiego. Przyznała, iż był on kolekcjonerem zegarków, zapalniczek i obrazków. Miał około dwóch tysięcy zegarków - ale zdaniem Boczkowskiej – nie przedstawiały one żadnej większej wartości. Określiła je jako podróby kupowane na targach i jarmarkach. Po śmierci Gęborskiego została jego spadkobierczynią i odziedziczyła zegarki. Większość z nich wyrzuciła na śmietnik. Kilkanaście sztuk rozdała znajomym. 26 zostawiła dla siebie. Nie pamięta jednak, by wśród tych zegarków był egzemplarz o średnicy 4 centymetrów, z białym cyferblatem i kompasem – taki, jak w 1946 roku miał na swojej ręce Jan Przewoźnik ps. „Ryś”, w chwili gdy pod Starym Grodkowem strzelił do niego Gęborski. Boczkowska zaznacza, że na pewno zwróciłaby uwagę na taki egzemplarz.
Czesław Gęborski urodził się w 1925 roku w Dąbrowie Górniczej. 20 lat później przyjęto go do Milicji Obywatelskiej. Najpierw pracował w komisariacie w Świętochłowicach, później przeniesiono go do Komendy Powiatowej w Niemodlinie, gdzie został komendantem jednostki. W lipcu 1945 roku brał udział w budowie Obozu Pracy w Łambinowicach. Później został jego komendantem. Obóz cieszył się jedną z najgorszych opinii. Później Gęborski przeszedł do UB.
Mieszkańcom Opolszczyzny nazwisko Czesława Gęborskiego kojarzy się właśnie z obozem w Łambinowicach. W lipcu 2000 roku opolska prokuratura oskarżyła go o zorganizowanie podpalenia baraku w łambinowickim obozie i nakazanie zabijania więźniów. Sam też miał do nich strzelać. Według prokuratury zrobił to z zemsty, a także po to, by ukryć dokonywane przez strażników rabunki. Gęborski miał działać ze szczególnym okrucieństwem. Wyroku w tej sprawie jednak nie poznaliśmy, bo oskarżony zmarł w trakcie procesu.
Mecenas Zbigniew Konowalczuk, który bronił Lęborskiego, początkowo podchodził bardzo sceptycznie do rewelacji dotyczących udziału swojego klienta w mordowaniu żołnierzy „Bartka”. Gdy jednak zobaczył zeznania Zielińskiego stwierdził kiwając głową: - Tak, on mógł być uczestnikiem tych zdarzeń. Takie wydarzenia mogły mieć miejsce. Nie mam co do tego wątpliwości. W tamtych czasach ludzie byli do tego zdolni.
Czesław Gęborski opisał swoje życie na 500 stronach maszynopisu. Ponumerowane kartki włożył do dwóch granatowych teczek zawiązanych białymi sznureczkami. Historię swojego życia zdeponował u adwokata. Mecenas Konowalczuk przejrzał wspomnienia swojego byłego klienta, ale nie znalazł w nich nic na temat wydarzeń z września 1946 roku.
Adwokat potwierdza, że Gęborski faktycznie kolekcjonował zegarki: - Nawet dostałem od niego taki jeden suwenir.
Posłuchaj: