- Wyjście do wyborów jest takim gratisem dla osadzonego. Niektórzy potrafią sobie zagospodarować więcej czasu w lokalu wyborczym niż pozostali. Dla nich głosowanie nie ogranicza się tylko do pobrania karty i wrzucenia jej do urny. Zdarzają się przypadki, że więźniowie zagadują członków komisji wyborczej, w której najczęściej zasiadają kobiety. To dla nich dodatkowa atrakcja.– podkreśla Knera.
Jak dodaje dyrektor brzeskiego zakładu karnego, zdarzają się również osoby, które na trzy minuty przed zamknięciem lokalu wyborczego przychodzą głosować.
Posłuchaj rozmówcy:
Maciej Stępień