Ogłoszona w weekend lista jest nieco zaskakująca: zamiast Piotra Woźniaka, lidera opolskiego Sojuszu (dostał taką samą rekomendację lokalnych struktur jak Kępiński) mamy na trzecim miejscu byłą senator Apolonię Klepacz. - Dlaczego tak się stało? To pytanie nie do mnie - komentuje Kępiński.
Przypomnijmy: Kępiński dostał się do Sejmu z listu Ruchu Palikota, ale dość szybko dał się namówić do przejścia (sam mówi, że powrotu, bo kiedyś już w tej partii był) do Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Teraz robi wyborcom kolejną niespodziankę: chce się przenieść z Warszawy do Brukseli. - To naturalna kolej rzeczy, pracuję w komisji zajmującej się ramami finansowymi w nowej unijnej perspektywie. Czuję się na siłach - mówi otwarcie.
Na dolnośląsko-opolskiej liście SLD mamy pełny parytet: pięciu kandydatów i pięć kandydatek (w tym na 9. miejscu Katarzyna Duda z Opola, która dała się poznać jako aktywna działaczka stowarzyszenia ateistów). Kępiński żartuje, że jako jedyny męski rodzynek w pierwszej trójce może tylko zyskać. - To nie jest dla mnie nowa sytuacja. W liceum byłem jednym z dwóch mężczyzn w 32-osobowej klasie. Dodam, że kolega został księdzem - wspomina. - A gdy się dowiaduję, że konkurencyjne partie też stawiają na kobiety, weźmy przykład Beaty Kempy i Danuty Jazłowieckiej, to dochodzę do wniosku, że jako mężczyzna jestem w pozycji uprzywilejowanej.
Kępiński jest optymistą, uważa, że lewica ma szansę ugrać w naszym 12. okręgu aż dwa mandaty. - Ordynacja jest złożona, to tak zwany podwójny d'Hondt, więc wszystko jest możliwe - tłumaczy.
Gość Loży Radiowej nie potwierdził plotki, że SLD chciał wciągnąć na listę Natalię Siwiec, ale stwierdził, że nie dziwi go obecność takich celebrytów jak Weronika Marczuk czy Maciej Żurawski. - Taka jest logika takich wyborów - mówi. - Ale Weronika Marczuk to nie tylko celebrytka, ale także ofiara CBA, symbol rządów PiS. To też ma swoje znaczenie.
Posłuchajcie: