Długimi owacjami na stojąco, przy pełnej sali i podwójnym bisem zakończył się piątkowy (20.10) koncert w Filharmonii Opolskiej.
Była to reakcja publiczności nie tylko na "Trzy obrazy" Janusza Bieleckiego i koncert skrzypcowy E-dur Johanna Sebastiana Bacha, ale też na nowatorską interpretację koncertów Antonio Vivaldiego należących do cyklu zwanego "Cztery pory roku".
- Solista wcale nie jest najważniejszy, podobnie zresztą jak dyrygent, bo liczy się współpraca - mówi solista i dyrygent Michał Maciaszczyk. - Do tego też, jeśli już chodzi bezpośrednio o relacje orkiestra-dyrygent, znajomość zespołu. To jest takie małżeństwo. Tak naprawdę dajemy grać. Orkiestra musi grać sama i ona chce grać sama. Muzycy chcą coś zaproponować, bo są świetnymi muzykami i chcą stanowić o tym, w jaki sposób tę frazę poprowadzą. My na próbach sobie to wyjaśniamy czasami, bo może mamy inne zdanie.
Dodajmy, że artyście, pochodzącemu z Opola, towarzyszył zespół Polish Art Philharmonic, a wydarzenie było pierwszym w tym sezonie artystycznym koncertem kameralnym. Radio Opole było patronem medialnym wydarzenia.