Święta Bożego Narodzenia chociaż dla każdego radosne, to jednak nie dla wszystkich są czasem odpoczynku. Pełne ręce roboty mają na przykład organiści, którzy lwią część czasu spędzą przygrywając wiernym, podczas kościelnych nabożeństw.
Piotr Baron, organista w kościele św. Sebastiana w Opolu i dyrektor Instytutu Jazzu Państwowej Wyższej szkoły Zawodowej w Nysie mówi, że zanim pójdzie do pracy, najpierw jest rozgrzewka podczas rodzinnego kolędowania. Jak na muzyczną familię przystało.
- Wspólnie muzykujemy. Najczęściej wykorzystujemy pianino, ale czasem też pojawia się flet prosty czy jakieś instrumenty perkusyjne. No i oczywiście nasz głos, czyli nierzadko głos nawet siedemnastu osób! Na dobrą sprawę kolędy śpiewamy co najmniej w dwóch językach: po polsku i po niemiecku, w związku z czym tych kolęd mamy dwa razy więcej, niż inni. To taka dobra rozgrzewka ponieważ - stety, niestety - moja wigilia kończy się o godzinie 21.00 lub 21.30. O 22.00 gram już bowiem pierwszą Pasterkę w kościele św. Sebastiana w Opolu. W ogóle całe święta spędzam dość muzycznie, gdyż od 37 lat jestem organistą. To z jednej strony dla mnie czas wytężonej pracy, a z drugiej też bardzo radosny, bo sprawia mi dużą przyjemność gdy słyszę, jak ludzie śpiewają - dodaje Piotr Baron.
Organista przyznał się naszemu radiu, że zawsze podczas świąt grzeszy. Zjada bowiem całe mnóstwo zrobionych przez teściową makówek.