Mecz z "czerwoną latarnią" Tauron Ligi był dla siatkarek UNI Opole szansą na przerwanie fatalnej serii siedmiu porażek z rzędu w ligowej rywalizacji. Początek spotkania był jednak wyrównany.

Zespoły grały punkt za punkt, a kaliszanki wypracowały sobie nawet trzypunktowe prowadzenie. Opolanki obudziły się po tym, gdy Katarzyna Zaroślińska-Król musiała opuścić boisko z powodu kontuzji. Atakująca z Opola otrzymała cios piłką w nos i na parkiecie pojawiła się krew.

Od tego momentu w "wilczycach" wybuchła sportowa złość i zawodniczki Nicoli Vettoriego zaczęły seryjnie zdobywać punkty. Ostatecznie bez najmniejszych problemów wygrały 25:14 pierwszą partię.

W drugim secie na parkiet powróciła opatrzona przez medyków Katarzyna Zaroślińska-Król, a opolanki potwierdzały swoją wyższość. Kontrolowały przebieg seta i również z dużym spokojem zagwarantowały sobie wygraną w tej odsłonie 25:20.

Trzeci set był dopełnieniem formalności. Opolanki pewnie wygrały do 25:16 i nareszcie zeszły z parkietu z zapisanym zwycięstwem na swoim koncie.