Coraz więcej ataków na ratowników medycznych. Wyzwiska są na porządku dziennym
- Nie ma naszej zgody na agresję wobec nas - mówią ratownicy medyczni. W ostatnim czasie niemal codziennie spotykają się z wyzwiskami, przepychankami, a nawet z użyciem wobec nich siły.
Przypomnijmy, że na początku stycznia w Namysłowie doszło do ataku na ratowników medycznych. W efekcie pacjentka, do której wezwano pogotowie wraz ze swoim partnerem, zniszczyła ambulans.
- Ciężko mi powiedzieć, dlaczego do tych ataków w ogóle dochodzi, ale niestety liczba niebezpiecznych sytuacji, gdzie jest agresja, przemoc i groźby, jest bardzo duża - mówi Jarosław Kostyła, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
- Pomijając fakt, że ratownicy medyczni podczas wykonywania medycznych czynności ratunkowych są funkcjonariuszami publicznymi i takie postępowanie jest niestosowne, nie powinno się zdarzyć, nie powinno mieć miejsca, to przede wszystkim pozostali pacjenci na danym rejonie pozostają bez zabezpieczenia. Nie ma naszej zgody na to, żeby pacjenci, żeby rodziny, osoby z otoczenia przejawiały przeciwko nam jakąś agresję. Jesteśmy od tego, żeby pomagać i my staramy się pomagać i tak naprawdę wystarczy nam nie przeszkadzać.
- Wiele razy zarówno ja, jak i moi koledzy spotkaliśmy się z przejawami agresji ze strony pacjenta - dodaje Robert Czochara, ratownik medyczny w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego.
- Przyjeżdżamy tak naprawdę ufni i chcemy pomóc, a nagle się okazuje, że jest agresja nie tylko ta fizyczna, ale też bardzo często słowna i to jest przerażające. Zniszczenie sprzętu, który jest bardzo drogi, ale to też napad fizyczny na ratownika. Ostatnio przed świętami jeden z ratowników został pobity, został mu wyłamany palec, uszkodzony nadgarstek. Różnego rodzaju wyzwiska słowne. Staramy się na to nie reagować, pobłażać, ale czasami musimy reagować i kończy się to niestety też postępowaniem.
Z przejawami agresji ze strony pacjentów spotykają się także ratownicy medyczny na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Jak zaznacza Arkadiusz Wilczek z USK w Opolu, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy doszło do 3 takich ataków.
- Jesteśmy kolejnym etapem ścieżki tego pacjenta, tak naprawdę trzy grupy pacjentów dają później popalić. Przede wszystkim pacjenci pod wpływem alkoholu, nadużywający środków psychoaktywnych, pod wpływem środków psychoaktywnych.
Dodajmy, że za naruszenie nietykalności cielesnej ratownika medycznego grozi grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do trzech lat. Natomiast, jeśli dozna on ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, to sprawcy grozi nawet do 15 lat więzienia.
- Ciężko mi powiedzieć, dlaczego do tych ataków w ogóle dochodzi, ale niestety liczba niebezpiecznych sytuacji, gdzie jest agresja, przemoc i groźby, jest bardzo duża - mówi Jarosław Kostyła, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
- Pomijając fakt, że ratownicy medyczni podczas wykonywania medycznych czynności ratunkowych są funkcjonariuszami publicznymi i takie postępowanie jest niestosowne, nie powinno się zdarzyć, nie powinno mieć miejsca, to przede wszystkim pozostali pacjenci na danym rejonie pozostają bez zabezpieczenia. Nie ma naszej zgody na to, żeby pacjenci, żeby rodziny, osoby z otoczenia przejawiały przeciwko nam jakąś agresję. Jesteśmy od tego, żeby pomagać i my staramy się pomagać i tak naprawdę wystarczy nam nie przeszkadzać.
- Wiele razy zarówno ja, jak i moi koledzy spotkaliśmy się z przejawami agresji ze strony pacjenta - dodaje Robert Czochara, ratownik medyczny w Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego.
- Przyjeżdżamy tak naprawdę ufni i chcemy pomóc, a nagle się okazuje, że jest agresja nie tylko ta fizyczna, ale też bardzo często słowna i to jest przerażające. Zniszczenie sprzętu, który jest bardzo drogi, ale to też napad fizyczny na ratownika. Ostatnio przed świętami jeden z ratowników został pobity, został mu wyłamany palec, uszkodzony nadgarstek. Różnego rodzaju wyzwiska słowne. Staramy się na to nie reagować, pobłażać, ale czasami musimy reagować i kończy się to niestety też postępowaniem.
Z przejawami agresji ze strony pacjentów spotykają się także ratownicy medyczny na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Jak zaznacza Arkadiusz Wilczek z USK w Opolu, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy doszło do 3 takich ataków.
- Jesteśmy kolejnym etapem ścieżki tego pacjenta, tak naprawdę trzy grupy pacjentów dają później popalić. Przede wszystkim pacjenci pod wpływem alkoholu, nadużywający środków psychoaktywnych, pod wpływem środków psychoaktywnych.
Dodajmy, że za naruszenie nietykalności cielesnej ratownika medycznego grozi grzywna, ograniczenie wolności albo pozbawienie wolności do trzech lat. Natomiast, jeśli dozna on ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, to sprawcy grozi nawet do 15 lat więzienia.