Opolscy rodzice walczą o wsparcie w obliczu podwyżek opłat za żłobki po likwidacji miejskich dotacji
Narasta frustracja rodziców dzieci uczęszczających do niepublicznych żłobków w Opolu. Od 1 stycznia opiekunowie zostali pozbawieni dotacji miejskiej w wysokości 650 zł, co w wielu przypadkach przełożyło się na wyższe opłaty za opiekę nad dziećmi. Rodzice podkreślają, że mimo wprowadzenia rządowego programu „Aktywny Rodzic”, który zapewnia 1500 zł dotacji na dziecko, zmniejszenie wsparcia ze strony miasta znacząco ich obciąża.
- Opolskie mamy próbowały zasygnalizować swoje trudne położenie władzom miasta – informuje Paulina Wituch, mama Franka i Julki.
- Nikt nie chce z nami rozmawiać na ten temat. Próbujemy cały czas się dostać na spotkanie do pana prezydenta albo do pana wiceprezydenta i dostaliśmy telefoniczną odpowiedź, że sprawa jest zamknięta i nie ma takiej możliwości. Bardzo nas to poruszyło, ponieważ myślę, że pan prezydent powinien się z nami spotkać, bo my chcemy porozmawiać po prostu, znaleźć jakieś rozwiązanie tej sytuacji.
Władze miasta tłumaczą, że fundusze przeznaczone wcześniej na dotacje dla żłobków niepublicznych zostały skierowane na pomoc m.in. dla rodzin zastępczych. Adam Leszczyński, rzecznik prasowy Opola podkreśla:
- Od 2014 roku do właścicieli żłobków trafiło 75 milionów złotych. Teraz trafi do nich w ciągu tylko jednego roku około 25 milionów złotych. To ogromny wzrost. Rodzice zamiast dotacji w wysokości 650 złotych dostaną 1500 złotych na każde dziecko. Dodatkowo każdy rodzic otrzymuje jeszcze 800+. Czy zatem do tych żłobków trzeba dodawać kolejne miliony, kiedy tyle innych dzieci nie ma wystarczającej opieki? Zdecydowaliśmy wspólnie z radnymi, że te pieniądze trafią do rodzin zastępczych i dzieci w domach dziecka.
Rodzice jednak nie zgadzają się z tym stanowiskiem i domagają się rozmowy z władzami.
- Ja osobiście, jako mama Neli, która chodzi do żłobka, jest to dziecko chore, wydaję 800 zł, jak to pan prezydent powiedział, nie na żłobek, tylko na leczenie, bo ma atopowe zapalenie skóry, stwierdzoną astmę dziecięcą, jest to ciężki etap. Uważam, że wszyscy rodzice powinni być traktowani tak samo - w publicznym czy niepublicznym żłobku - mówi Marzena Sadlej, mama Neli.
Niezadowolenie rodziców narasta i zapowiadają dalsze działania, w tym petycje i interwencje medialne, aby zwrócić uwagę na problem i wypracować sprawiedliwe rozwiązanie.