Radio Opole » Wiadomości z regionu
2023-01-22, 18:17 Autor: Wiktor Krzewicki

160. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Śląskie echa

Uroczystości w kolejną rocznicę wybuchu powstania styczniowego przed Uniwersytetem Wrocławskim [fot. Wiktor Krzewicki]
Uroczystości w kolejną rocznicę wybuchu powstania styczniowego przed Uniwersytetem Wrocławskim [fot. Wiktor Krzewicki]
Starcie polsko-rosyjskie pod Kowlem na Wołyniu w 1863 roku [Fot. Źródło - Narodowe Centrum Kultury]
Starcie polsko-rosyjskie pod Kowlem na Wołyniu w 1863 roku [Fot. Źródło - Narodowe Centrum Kultury]
Uroczystości w kolejną rocznicę wybuchu powstania styczniowego [fot. Wiktor Krzewicki]
Uroczystości w kolejną rocznicę wybuchu powstania styczniowego [fot. Wiktor Krzewicki]
Przypinka upamiętniająca powstanie styczniowe
Przypinka upamiętniająca powstanie styczniowe
Plakat upamiętniający powstanie styczniowe
Plakat upamiętniający powstanie styczniowe
Tablica na Uniwersytecie Wrocławskim upamiętniająca powstanie styczniowe [fot. Wiktor Krzewicki]
Tablica na Uniwersytecie Wrocławskim upamiętniająca powstanie styczniowe [fot. Wiktor Krzewicki]
Tablica upamiętniająca powstanie styczniowe [fot. Wiktor Krzewicki]
Tablica upamiętniająca powstanie styczniowe [fot. Wiktor Krzewicki]
Autorstwa Artur Grottger - pinakoteka, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1822760
Autorstwa Artur Grottger - pinakoteka, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=1822760
W czasie Powstania Styczniowego walki toczyły się w odległości około 150 km od Opola, tuż za granicami obecnych województw opolskiego i dolnośląskiego. Z jednej strony obejmowały Częstochowskie, z drugiej Wielkopolskę.
22 stycznia 1863 wybuchło Powstanie Styczniowe. Zryw ten miał swoje echa także na Śląsku. W latach poprzedzających, w regionie doszło do przebudzenia narodowego.

Po Wiośnie Ludów kilku działaczy społecznych, patriotów wśród których znaleźli się m. in.: Marcin Gorzołka, Józef Łepkowski, Karol Miarka , Karol Kosicki, oraz ks. Józef Szafranek i ks. Bernard Bogedain i działacz narodowy oraz pierwszy polski etnograf J. Lompa, upominało się o wymazaną z mapy Europy Polskę, a przede wszystkim krzewiło polskość na Śląsku.

W roku Powstania ukazał się artykuł ks. Karola Miarki „Głos wołającego na puszczy górnośląskiej”. Autor przedstawił Śląsk jako puszczę, ganił też przywódców zrywów narodowych z 1794, 1830 i 1863 zarzucając im, że nigdy nie upominali się o Śląsk, pomimo, że ludność na Śląsku mówiła w j. polskim i czuła się Polakami. Ten kontrowersyjny artykuł rozsławił Miarkę.

Precz z marzeniami

W salonach międzynarodowych nie interesowano się specjalnie losem Polski. Pokój paryski pokazał, że Napoleon III chce pozostać w jak najlepszych stosunkach z Rosją. W maju 1856 roku przybył do Warszawy car Aleksander II. Uchodził za przychylnego liberalizmowi, nie pozostawił jednak żadnych złudzeń w stosunku do polskiej szlachty, zwracając się do przedstawicieli stanu szlacheckiego: „Precz z marzeniami!”. Złagodzenie systemu policyjnego wprowadzonego przez jego ojca cara Mikołaja I wynikało nie tyle z nacisków ze strony Polaków, ich wcześniejszej walki, ale z faktu, że w Rosji został złagodzony absolutyzm, co spowodowało przede wszystkim zniesienie niewolnictwa chłopów.

Społeczeństwo polskie pomimo pomruków caratu, nie poddawało się i zaczęło się organizować i demonstrować na ulicach swoje niezadowolenie w stosunku do rosyjskiego zaborcy. Pierwszą taką okazją stał się pogrzeb wdowy po gen. Sowińskim, obrońcy Woli w 1831 roku. Uroczystości pogrzebowe przekształciły się demonstrację, w czasie której wznoszono hasła niepodległościowe i śpiewano pieśni patriotyczne i religijne. W demonstracji wzięło udział ok. 20 tys. ludzi. Także w nabożeństwach w 30. rocznicę wybuchu powstania listopadowego licznie demonstrowano chęć powrotu do czasów Rzeczypospolitej w granicach sprzed 1772 roku. Wieczorem 29 listopada spory tłum zebrał się w Warszawie na Lesznie przed kościołem Karmelitów, gdzie sąsiednim przyklasztornym budynku mieściło się w latach dwudziestych polityczne więzienie. Zebrani po raz pierwszy publicznie odśpiewali „Boże coś Polskę", z wersem "Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Demonstranci zaintonowali też hymn narodowy „Jeszcze Polska nie zginęła” i "Warszawiankę".

Demonstracje i protesty rozszerzyły się na inne miasta. W Warszawie, ale i na prowincji zaczęły pojawiać się ulotki i wydawnictwa patriotyczne. Z szyldów usuwano napisy obcojęzyczne, pojawiły się odezwy konspiratorów do bojkotu zabaw w karnawale. Ubierano się na czarno, a kobiety nosiły patriotyczną biżuterię: pierścionki, brosze, zapinki i krzyżyki z orłem w koronie.

Trwała tzw. czarna rewolucja. Wobec demonstracji religijno - patriotycznych, które rozprzestrzeniły się na całe królestwo, carat postanowił użyć siły. Zginęło ponad 200 osób. Pierwsze ofiary pojawiły się po demonstracji z 27 lutego 1861 roku, kiedy wojsko na rozkaz carskiego generała Zabłockiego zaczęło strzelać do demonstrujących. Zginęli wtedy przedstawiciele różnych grup społecznych i zawodów: Marceli Paweł Karczewski, Zdzisław Rutkowski, Michał Arcichiewicz, Filip Adamkiewicz i Karol Brendel.

Tymczasem w całej Kongresówce narastało oburzenie w stosunku do władz carskich. Ostatecznie władze rosyjskie zgodziły się na publiczny pogrzeb, który przerodził się w kolejną patriotyczną demonstrację. Po tym incydencie carat nieznacznie złagodził represje.

Car zdymisjonował paru znienawidzonych dygnitarzy. Prawa ręka cara Aleksandr Gorczakow zgodził się na powołanie przez przedstawicieli mieszczan tzw. Delegacji, której zadaniem miało być m.in. uspokojenie nastrojów w Warszawie. Car Aleksander II zatwierdził przedłożony mu projekt utworzenia polskich urzędów, sądów i szkół. Nad wszystkim miał czuwać zaufany cara Aleksander Wielopolski. Margrabia Wielopolski starał się w oparciu o Rosję odbudowywać polską państwowość. Reformy Wielopolskiego nie zdołały już wstrzymać przygotowywanej insurekcji.

Projekt powstanie

Rok 1863 zbliżał się wielkimi krokami. Według dostarczonego gen. Ludwikowi Mierosławskiemu projektu przygotowującego insurekcję na terenie każdego powiatu miał być wyznaczony komisarz wojskowy, którego obowiązkiem „było powstać w dniu oznaczonym i uderzyć z tym co miał pod ręką na najbliższe miasto powiatowe".
To samo miał uczynić naczelnik konspiracji miejskiej, z tym, że zależnie od miejsca i osoby, jeden miał być poddany drugiemu, czyli miejski powiatowemu lub odwrotnie.
Poza tym, według projektu komisarze powiatów graniczących z Prusami mieli zdobyć kordony graniczne dla pozyskania broni palnej i siecznej oraz dla otwarcia granicy.

W planie zakładano wybuch powstania w Warszawie i zdobycie Cytadeli. Tu główna rolę miały odegrać kontakty z armią rosyjską. W każdym razie w instrukcjach dla prowincji zastrzegano, że niepowodzenia Warszawy w niczym nie powinny zrażać powstańców i zmieniać planu działania.

Jednak główną siłą powstania według tego projektu miał być legion czyli armia powstańcza. Wśród punktów koncentracji były okolice Częstochowy, ale również olkuskie, ze względu na żywioł ludności górniczej, dobrze usposobionej do powstania i zawsze doń gotowej. Powstańcze wojsko miało zostać także zgromadzone w lasach na granicy powiatów przasnyskiego, ostrołęckiego i pułtuskiego, w bezpośrednim sąsiedztwie szosy petersburskiej.

W planie pojawił się też opis północnego Mazowsza, skąd miał nastąpić atak na Warszawę. Jeśli jednak tam by się wybuch nie powiódł, to powstańcy mieli ruszyć w Płockie, zabierając po drodze uczestników powstań w powiatach i uderzyć na Ostrołękę, gdzie zwykle stała artyleria rosyjska, albo na Podlasie czy Litwę.
Pierwszym dyktatorem powstania został gen. Ludwik Mierosławski, który kiedy insurekcja się zaczęła pojawił się w Królestwie. Przez kilka pierwszych dni stał na czele powstania, ale bardzo szybko się wycofał i wyjechał za granicę.

Pomoc ze Śląska

Kiedy na Śląsk dotarły wieści o wybuchu powstania styczniowego wszczął się tam żywy ruch, który zaniepokoił pruskie władze.

Mimo oficjalnych zapewnień nadprezydenta prowincji śląskiej Johanna von Schleinitza o panującym wszędzie spokoju, oddziały wojskowe ruszyły na tereny przygraniczne, aby strzec granicy zarówno przed chroniącymi się powstańcami, jak i przed udającymi się do Królestwa mieszkańcami Śląska.

Ludność przygraniczna koncentrację wojska odczuła, podobnie jak w innych prowincjach, dotkliwie. Głośno wyrażała swe niezadowolenie, a konwojowanych żołnierzy rosyjskich przyjmowała wrogo.

Z Zachodu przez Śląsk, podobnie jak i przez inne prowincje wschodnie, przechodziły liczne transporty sprzętu wojennego do Królestwa. Ważnym miejscem przeładunków stał się Wrocław. Natomiast Katowice, Mysłowice i inne nadgraniczne miejscowości centrami przemytu do Królestwa. W Katowicach punkt przerzutowy broni prowadził Stanisław Maciejewski, pochodzący z Księstwa Poznańskiego, kierownik jednego z wrocławskich przedsiębiorstw tytoniowych. Był on także związany z komitetem Działyńskiego w Poznaniu, skąd otrzymywał fundusze i instrukcje.

Po wykryciu, Komitetu przez władze zaborcze, został przechwycony razem z kilku pomocnikami, pochodzącymi ze Śląska, jak Lustig i Olszowski z Woźnik koło Lublińca czy Posener z Katowic. Niektórzy, jak kupiec z Mysłowic Szymon Kuźnicki, w związku z przerzutami broni dostali się w ręce żandarmerii rosyjskiej.

Ludność Górnego Śląska nie pozostawała obojętna wobec działań powstańczych. Ślązacy zaopatrywali powstańców w odzież, a niektórzy przechodzili na teren Królestwa i konspirowali. Niemiecka gazeta lokalna pisała o tym jak mieszkańcy Mysłowic pracowali w obozach powstańczych przy szyciu mundurów. Inna grupa mieszkańców Śląska pomagała w przewiezieniu z Bytomia dwóch wozów z suknem.

Także młodzież nie pozostawała bierna. Nie udało się jednak zorganizować regularnych oddziałów. Ochotnicy przekraczali granicę Królestwa i dołączali do walczących w pobliżu Śląska oddziałów, przede wszystkim Apolinarego Kurowskiego i Teodora Cieszkowskiego. Trafiali także i do powstańczych oddziałów walczących w Poznańskiem, gdzie walczyli i polegli w okolicach Nowej Wsi Brdowa w oddziale Younga de Blankenheima.

Władze powstańcze nie były na Śląsku zbyt aktywne. I jak pisze jeden z historyków, nie były widocznie zorientowane w faktycznych nastrojach wśród ludności polskiej.
W wielu domach na Śląsku w czasie powstania wisiały portrety przywódców 1863 roku m. in. Mariana Langiewicza i jego adiutantki Henryki Pustowójtówny, znanej z aktywnej działalności narodowej jeszcze przed wybuchem powstania.

Powstańcy mogli tez liczyć na wsparcie Europejczyków: Francuzów, Włochów, ale także Niemców, których sporo walczyło w partyzantce powstańczej czynnie, także zajmując się dostarczaniem pomocy powstańcom. Byli wśród nich m.in. studenci uniwersytetu w Berlinie i we Wrocławiu, ale także drukarz Emil Werner z Frankfurtu nad Odrą, kapelusznik z Wrocławia o nazwisku Kozieł, czy dezerter o nazwisku Anders z pruskiego pułku strzeleckiego stacjonującego w Zgorzelcu.

W całych Niemczech powstawały komitety pomocy powstaniu. Zajmowały się one agitacją powstańczą, zbieraniem pieniędzy, ale także przemycały broń i amunicję potrzebną powstańcom.

Na ich czele stali m.in. publicyści, historycy i literaci, ale także politycy o poglądach demokratycznych. Do najaktywniejszych ośrodków w Niemczech należały m. in.: Kolonia, Akwizgran, Heidelberg, Hamburg, Poczdam, Berlin, Wrocław, a w Szwajcarii Zurych.

Przez powstanie od 1863 do wiosny 1865 roku przewinęło się ponad 200 tys. ochotników, którzy stoczyli ponad 1200 potyczek. Wśród których niestety tylko nieliczne były zwycięskie, jak Kruka pod Chruśliną i Żyrzynem, Lelewela pod Panasówką, Żychlińskiego pod Ossą, Mystkowskiego pod Stokiem, czy Rębajły pod Iłżą – pisał chyba najlepszy znawca Powstania Styczniowego prof. Stefan Kieniewicz.

Mimo wszystko Powstanie było także nieźle przygotowane od strony cywilnej. Funkcjonowała przez kilkanaście miesięcy podziemna struktura państwowa, a jednym z najlepiej zorganizowanych rządów był ten ostatni, na czele którego stał Romuald Traugutt, przez jednych historyków nazywany dyktatorem powstania styczniowego, a przez innych, jak choćby przez prof. Franciszkę Ramotowską, prezesem Rządu Narodowego działającego w ramach Tajnego Państwa, które prowadziło regularną walkę z caratem.

To właśnie Traugutt, kiedy zaognił się spór niemiecko-duński o Szlezwik i wojna europejska wydawała się nieunikniona - pisał Kieniewicz - zaczął brać pod uwagę rozszerzenie powstania także na dwa pozostałe zabory. Nie udało się to jednak, gdyż już za kilka miesięcy w kwietniu 1864 roku wraz z innymi członkami Rządu Narodowego został aresztowany i skazany na śmierć. Powstanie chyliło się ku upadkowi.

Konsekwencją powstania były z jednej strony masowe represje, dziesiątki tysięcy poległych i straconych w egzekucjach, dziesiątki tysięcy zesłanych na Sybir oraz milionowe straty materialne a także nasilona rusyfikacja. Z drugiej najbardziej radykalna w tej części Europy reforma uwłaszczeniowa. Co jednak najważniejsze, udało się umocnić społeczeństwo w postawach antyzaborczych, tworzył się świadomy naród, którego przedstawiciele już w następnym pokoleniu, wykorzystując czas I wojny światowej mieli ponownie, zbrojnie upomnieć się o niepodległość Tym razem walka ta okazała skuteczna i zwycięska.

Niepodległa Rzeczpospolita i osobiście naczelnik państwa Józef Piłsudski nie zapomniały o powstańcach styczniowych, honorując ich odznaczeniami państwowymi, ale przede wszystkim materialnie. Powstał specjalny korpus powstańców 1863 roku. W rozkazie Józefa Piłsudskiego z 22 stycznia 1919 dotyczącym Powstańców Styczniowych, Naczelnik Państwa uznawał jeszcze żyjących weteranów za pełnoprawnych żołnierzy Wojska Polskiego. Powstańcy honorowo zostali awansowani na stopień podporucznika. W związku z tym salutowali im nawet generałowie.

Wiktor Krzewicki

Wiadomości z regionu

2024-11-19, godz. 18:15 Ludzie listy piszą. Mieszkańcy DPS-u w Kluczborku mają niewygórowane prośby do Mikołaja Kapcie, piżamy, słodycze, perfumy i środki czystości. Mieszkańcy domów pomocy społecznej w Kluczborku nie mają wygórowanych życzeń w swoich listach… » więcej 2024-11-19, godz. 18:00 Petycja w sprawie budowy zbiornika. "Żeby nasz głos był wyraźnie słyszany w Warszawie" 2450 podpisów zebrano w sprawie budowy zbiornika retencyjnego na rzece Osobłoga w Racławicach Śląskich. Petycję do władz państwowych poparli mieszkańcy… » więcej 2024-11-19, godz. 17:38 Kluczborscy strażacy wyróżnieni za pomoc podczas powodzi. "Codziennie jechali do sztabów" Dziesięciu kluczborskich strażaków odebrało dziś (19.11) nagrody finansowe, podziękowania i upominki za pomoc w walce z usuwaniem skutków wrześniowej … » więcej 2024-11-19, godz. 17:00 Najlepsi z najlepszych docenieni. Przyznano stypendia premiera dla opolskich uczniów 91 uczniów opolskich liceów i techników odebrało dyplomy stypendystów Prezesa Rady Ministrów. To nagrody nie tylko za najwyższą średnią w szkole, ale… » więcej 2024-11-19, godz. 16:00 Blisko 30 gospodarstw z Opola ucierpiało w powodzi. W ich sprawie apeluje Izba Rolnicza w Opolu Izba Rolnicza w Opolu apeluje do ministerstwa rolnictwa ws. rolników z terenów administracyjnie należących do Opola, którzy zostali poszkodowani przez powódź… » więcej 2024-11-19, godz. 15:15 Promują koła naukowe i samych siebie. "Taka działalność procentuje" [ZDJĘCIA] Koła naukowe to poszerzenie wiedzy z sali wykładowej, integracja, ale też doświadczenie, które później procentuje w pracy zawodowej - takie wnioski można… » więcej 2024-11-19, godz. 14:45 "Najlepszą motywacją jest wynagrodzenie". Pielęgniarki i położne walczą o podwyżkę płac Pielęgniarki i położne sprzeciwiają się dyskryminacji płacowej. Dziś (19.11) w tej sprawie protestowały przed kancelarią premiera w Warszawie. Do stolicy… » więcej 2024-11-19, godz. 14:20 Dzielą się krwią. Studenci politechniki znów organizują "Wampiriadę" [ZDJĘCIA] To już tradycja. Studenci Politechniki Opolskiej oddawali dzisiaj (19.11) krew. » więcej 2024-11-19, godz. 14:14 Kwintet pijanych kierowców "trafili" kluczborscy policjanci w weekend. Pomogli mieszkańcy Pięciu pijanych kierowców wpadło w ręce policjantów z Kluczborka, Wołczyna i Byczyny podczas minionego weekendu. » więcej 2024-11-19, godz. 10:55 Młody kierowca bmw jechał ponad 100 km/h przy obowiązującej "czterdziestce" [FILM] Policjanci z Krapkowic ukarali 21-latka mandatem w wysokości 3 tys. złotych, 13 punktami karnymi. Zatrzymali mu także prawo jazdy. » więcej
45678910
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »