Nie straszne im nawet wysokie kary. Kłusownicy dają o sobie znać szczególnie o tej porze roku
Choć kary są coraz bardziej dotkliwe, to oni nie rezygnują. Na opolskich akwenach mnożą się przypadki kłusownictwa. Z jednej strony złodzieje zarzucają sieci tam, gdzie to nie jest dozwolone, z drugiej łowią więcej ryb niż pozwalają na to przepisy. Celują w szczupaka i sandacza.
- Odnotowaliśmy tutaj zdarzenia drobne, typu wykroczenia. To jest połów na trzy wędki, połów na niewymiarowego żywca, ale też inne, które popełniają wędkarze. Pojawiły się też takie wykroczenia, że wędkowały osoby bez uprawnień lub w pobliżu budowli hydrotechnicznych - mówi Marek Musiał, komendant Społecznej Straży Rybackiej w powiecie brzeskim.
Dwa tygodnie temu na jednym ze zbiorników w Turawie Państwowa Straż Rybacka złapała dwóch mężczyzn, którzy mieli przy sobie sieci rybackie. Mandaty, jakie można dostać za kłusownictwo liczone są w tysiącach. Są też kary pozbawienia lub ograniczenia wolności.
- Są sytuacje, gdzie za sprawy połowu ryb w obrębach ochronnych orzekane są grzywny o wysokości 1000 złotych lub więcej. W sytuacji, gdy ujawnione jest przestępstwo, bądź wykroczenie, w którym zabezpieczone są skradzione ryby, to sądy orzekają nawiązki. Są one od 5-krotnej do 20-krotnej wartości przywłaszczonych ryb - dodaje Maria Niedziółka, komendant wojewódzki Państwowej Straży Rybackiej w Opolu.