Interwencje TOZ z konfliktem sąsiedzkim w tle
Coraz częściej zamiast do ratowania psów w potrzebie działacze opolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami są wzywani do nieprzemyślanych interwencji. Motywacją bywa nie tyle realna troska o zwierzę, co konflikt sąsiedzki. Ostatnia sytuacja miała miejsce na opolskim Metalchemie. Inspektorzy TOZ na miejscu zastali zadbanego i szczęśliwego psa. Jak się okazało się, jego szczekanie denerwowało sąsiada, który chciał zrobić na złość właścicielowi czworonoga.
- Nasze działania prowadzimy w ramach wolontariatu po godzinach pracy. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że w tym czasie rezygnujemy z interwencji w innym miejscu - alarmują działacze TOZ. - Pochłania to czas wolontariuszy czy pieniądze, bo przecież w każde miejsce musimy jakoś dojechać, ale głównie o czas nam chodzi i o to, co w tym czasie możemy zrobić, bo nikt nie myśli o tym, że gdzieś indziej może być zwierzę o wiele bardziej potrzebujące.
- To naturalne, że pies lubi poszczekać. Ludzie są różni, wszystko im przeszkadza. Ale jak się nic złego nie dzieje, to po co wzywać tych wolontariuszy, szkoda ich czasu - mówi jedna z opolanek, właścicielka psa.
- Właściciele są w takich sytuacjach bardzo oburzeni, od razu padają pytania o to kto ich zgłosił i dlaczego. Albo stwierdzenia "a mój sąsiad ma w gorszym stanie psa, albo go nie pilnuje, że pies szczeka i jest zostawiany sam". Wydaje mi się, że ludzie po prostu to czasem z nudy robią i nie zawsze mają dobry charakter - dodaje Irena Otręba, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.
Wolontariusze podkreślają, że rosnąca świadomość i wrażliwość ludzi na cierpienie zwierząt cieszy. - Nie mamy możliwości dochodzenia roszczeń, gdy interwencja była przeprowadzona niesłusznie. Dlatego prosimy o dołączanie zdjęć do zgłoszeń, a czasem o zwykłą rozmowę z sąsiadem - apeluje Aleksandra Czechowska.
- To naturalne, że pies lubi poszczekać. Ludzie są różni, wszystko im przeszkadza. Ale jak się nic złego nie dzieje, to po co wzywać tych wolontariuszy, szkoda ich czasu - mówi jedna z opolanek, właścicielka psa.
- Właściciele są w takich sytuacjach bardzo oburzeni, od razu padają pytania o to kto ich zgłosił i dlaczego. Albo stwierdzenia "a mój sąsiad ma w gorszym stanie psa, albo go nie pilnuje, że pies szczeka i jest zostawiany sam". Wydaje mi się, że ludzie po prostu to czasem z nudy robią i nie zawsze mają dobry charakter - dodaje Irena Otręba, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Opolu.
Wolontariusze podkreślają, że rosnąca świadomość i wrażliwość ludzi na cierpienie zwierząt cieszy. - Nie mamy możliwości dochodzenia roszczeń, gdy interwencja była przeprowadzona niesłusznie. Dlatego prosimy o dołączanie zdjęć do zgłoszeń, a czasem o zwykłą rozmowę z sąsiadem - apeluje Aleksandra Czechowska.