Władze czekają na inwestorów, a opozycja krytykuje działania burmistrza. Co dalej z brzeską "Zielonką"?
Na dzisiejszej sesji brzescy radni dyskutowali m.in. na tematy gospodarcze. Jednym z punktów porządku obrad była informacja o zagospodarowaniu terenów inwestycyjnych na terenie miasta. Kilka lat temu samorząd kupił od Agencji Mienia Wojskowego ponad 50 hektarów gruntów przy ulicy Małujowickiej. Jakiś czas temu nieruchomość została włączona do Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, ale do dziś w gminie inwestor się nie pojawił. Co dalej z tzw. „Zielonką”?
Burmistrz Brzegu Jerzy Wrębiak w rozmowie z radnymi podkreślał, że w ostatnim czasie zrobiono bardzo dużo w tym temacie. Zdaniem samorządowca są gotowe plany urbanistyczne i plany na kompletne uzbrojenie tych terenów.
- Teraz zarzuciliśmy wędkę z przynętą i czekamy, aż się ktoś pojawi i będzie chciał u nas inwestować. Niestety nie jest to proces krótki, trwa od 2 do nawet 8 lat. Kilka firm wizytowało naszą „Zielonkę”, natomiast nie jesteśmy w stanie przecież nikogo przymusić do tego, aby inwestował w naszym mieście.
Wrębiak liczy, że w najbliższym czasie pojawi się chętny na zagospodarowanie terenów powojskowych. Innego zdanie są radni opozycji. Grzegorz Chrzanowski uważa, że grunty wciąż są źle przygotowane, dlatego inwestorów brakuje.
- Okazuje się, że teren pomimo tego, że jest w jednym kawałku, jest w tej chwili zarośnięty trawą. Znajdują się tam bunkry i zbiorniki betonowe, które nie zostały wyburzone, a to moim zdaniem jest problem dla potencjalnej firmy. Inwestorzy są coraz bardziej wybredni i szukają takich miejsc, gdzie najłatwiej będzie zainwestować miliony. Dlatego oczekują od samorządów, że tereny będą jak najlepiej przygotowane.
Radny Chrzanowski dodał na koniec, że przed zakupem „Zielonki” do kasy miasta wpływało 200 tysięcy złotych podatku. Dziś z tego tytułu nie ma żadnych pieniędzy.
- Teraz zarzuciliśmy wędkę z przynętą i czekamy, aż się ktoś pojawi i będzie chciał u nas inwestować. Niestety nie jest to proces krótki, trwa od 2 do nawet 8 lat. Kilka firm wizytowało naszą „Zielonkę”, natomiast nie jesteśmy w stanie przecież nikogo przymusić do tego, aby inwestował w naszym mieście.
Wrębiak liczy, że w najbliższym czasie pojawi się chętny na zagospodarowanie terenów powojskowych. Innego zdanie są radni opozycji. Grzegorz Chrzanowski uważa, że grunty wciąż są źle przygotowane, dlatego inwestorów brakuje.
- Okazuje się, że teren pomimo tego, że jest w jednym kawałku, jest w tej chwili zarośnięty trawą. Znajdują się tam bunkry i zbiorniki betonowe, które nie zostały wyburzone, a to moim zdaniem jest problem dla potencjalnej firmy. Inwestorzy są coraz bardziej wybredni i szukają takich miejsc, gdzie najłatwiej będzie zainwestować miliony. Dlatego oczekują od samorządów, że tereny będą jak najlepiej przygotowane.
Radny Chrzanowski dodał na koniec, że przed zakupem „Zielonki” do kasy miasta wpływało 200 tysięcy złotych podatku. Dziś z tego tytułu nie ma żadnych pieniędzy.