"Stan wojenny to był jeden wielki kryminał"
– W tamtym czasie mieliśmy do czynienia z ogromną solidarnością między tymi, którzy najwyraźniej zdawali sobie sprawę z tego, że po dziesięcioleciach rozpoczyna się w Polsce bardzo ważna historyczna zmiana – wyjaśnia Jan Całka.
– Pracownicy ówczesnego zarządu regionu spotkali się na dworcu i od razu umówili się na wieczór. Postanowiliśmy, że ja zajmę się głównie ustaleniem, kto został internowany, pomocą, nawiązaniem kontaktów z kurią biskupią w Opolu. Od razu rozpoczęliśmy te działania – mówi gość Radia Opole.
Swoistym centrum, w którym spotykali się opozycjoniści, była właśnie opolska kuria biskupia. Jak zaznacza Całka, bez wsparcia księży skuteczne działania przeciwko reżimowi nie byłyby możliwe.
– Ludzie byli bardzo przygnębieni tym wszystkim, nie wiedzieli co się dzieje, ale równocześnie zdawali sobie sprawę z tego, że dużo osób zostało aresztowanych, bo to były aresztowania, ładnie nazwane internowaniem – podkreśla nasz rozmówca.
– Wiele osób bardzo chciało pomagać, kuria biskupia była centrum, gdzie można było przyjść i w każdej chwili uzyskać pomoc – od takich osób, jak siostra Angela, a przede wszystkim ksiądz kanclerz Alojzy Sitek, ksiądz biskup Antoni Adamiuk – mówi Całka.
W 32. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego około 500 osób manifestowało przed domem generała Wojciecha Jaruzelskiego na warszawskim Mokotowie, domagając się ukarania winnych – tych, którzy wówczas byli po stronie reżimowej władzy, przeciwko zwykłym obywatelom.
Szacuje się, że przez blisko dwa lata rządów wojskowych w Polsce życie straciło od ponad 50 do ponad 100 osób. Internowano około 10 tysięcy osób, a wiele tysięcy Polaków zostało zwolnionych z pracy oraz zmuszonych do emigracji.
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy".
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy:
Jacek Rudnik (oprac. WK)