Problem nyskiej zajezdni aktualny od 13 lat
Potem radni zmienili plan zagospodarowania przestrzennego, który zabraniał na tym terenie prowadzenia różnych usług, zezwalał jedynie na działalność parkingową. Spółka doszła do wniosku, że znacznie obniżyło to wartość działki i 6 lat temu oddała sprawę do sądu. Burmistrz Jolanta Barska na trwającej obecnie sesji Rady Miejskiej nakłaniała radnych, by zapłacić 2 miliony zł.
– Sprawa jest trudna. Wypłacenie z budżetu gminy 2 milionów zł to jest prawdziwy dramat – mówi burmistrz. Ale jeżeli gmina nie zapłaci, to jest klauzula natychmiastowej wykonalności i należność może ściągać komornik.
– Oczywiście – zgadza się Barska. – W związku z tym moja propozycja jest taka, żebyśmy zapłacili tę kwotę jak najszybciej, ponieważ odsetki, które będą nam naliczane są tak wysokie, że nam się to nie opłaca – dodaje burmistrz Nysy.
Janusz Smagoń, radny klubu PiS Rady Miejskiej w Nysie, był najgorętszym dyskutantem na sesji i jest oburzony wyrokiem sądu.
– W tej chwili, jako ławnik Sądu Okręgowego z Opola nie rozumiem wymiaru sprawiedliwości, który w takich ewidentnych sprawach podejmuje wyroki nie używając żadnej siły argumentu, tylko argument siły. Jeżeli burmistrz wprowadziła w błąd radę, a przynajmniej mnie, bo głosowałem za sprzedażą zajezdni, a nie środka ulicy i jeszcze deptaka, to ten pierwszy błąd pociąga za sobą takie skutki – mówi Smagoń.
Na razie radni przegłosowali uchwałę o zmianie budżetu, która pozwoli wygospodarować 2 miliony zł dla spółki EDO. Burmistrz powiedziała Radiu Opole, że złoży także wniosek o zwołanie w trybie pilnym nadzwyczajnej sesji w tej sprawie. Uważa, że samorząd powinien wprawdzie zapłacić, ale i wystąpić o kasację wyroku.
Dorota Kłonowska (oprac. Aleksandra Obacz)