10. rocznica katastrofy smoleńskiej - z archiwum Radia Opole. W Smoleńsku był poseł ziemi opolskiej Jan Religa
- Najpierw chaos, a potem grobowa cisza - tak atmosferę, jaka zapanowała w Smoleńsku przed południem 10 kwietnia 2010 roku opisywał kilka dni po powrocie z Rosji do kraju na naszej antenie śp. poseł PiS Jan Religa. Był na miejscu, gdy doszło do katastrofy rządowego TU-154.
- Łzy w oczach i od razu modlitwa. Z kolegą Antkiem Macierewiczem rozmawialiśmy i on uzyskał informację telefoniczną z kraju, to ja już nie miałem wątpliwości. Dobrze, że jest cisza. Musimy się wyciszyć. W takiej chwili trzeba godnie tę żałobę przeżyć. Być z tymi ludźmi, być z krewnymi tych, którzy zginęli tam.
Kilka dni później zwołano nadzwyczajne posiedzenie sejmu. Na siedzeniach parlamentarzystów, którzy zginęli w katastrofie pojawiły się wiązanki kwiatów. - Tu też była cisza - wspominał Religa. - Choć nie wszyscy podeszli do Jarosława Kaczyńskiego, by złożyć mu kondolencje, atmosfera była wzniosła.
- Ja bym życzył sobie i wszystkim Polakom, by ta łączność duchowa z tymi, co zginęli, praca na rzecz ojczyzny nie zginęły razem z wypaleniem się zniczy. Prezydent Kaczyński był moim prezydentem, będę towarzyszył mu w ostatniej drodze - mówił poseł Jan Religa.
Poseł Jan Religa zmarł w 2016 roku.