Wyroki ws. zabójstwa dzieci w Ciecierzynie. Dożywocie dla matki i ojca
Opolski sąd okręgowy skazał Aleksandrę J. i Dawida W. na dożywocie. Matkę za poczwórne morderstwo, natomiast ojca za pomocnictwo przy tych zabójstwa. Sąd za każde zabite dziecko wymierzył oskarżonym po 25 lat więzienia, a karą łączną było właśnie dożywocie. Do zabójstw doszło między 2013 a 2018 rokiem w Ciecierzynie w gminie Byczyna.
Kobieta rodziła dzieci w wannie, a następnie wsadzała do worka i chowała w nieużywanym piecu. Tylko pierwsze zabite dziecko pochowała pod jabłonią na terenie posesji.
Sąd w uzasadnieniu podkreślił, że oskarżony bardzo dobrze wiedział o ciążach swojej żony, a po urodzeniu pierwszego dziecka, miał jej powiedzieć "wiesz, co teraz zrobić". Zdaniem sądu kobieta wszystkie dzieci "odczłowieczyła" i tylko pierwszy z noworodków miał prowizoryczny pogrzeb.
Oskarżona wyjaśniając tę zbrodnię tłumaczyła, że pochowała dziecko pod jabłonią, bo... bardzo lubi jabłka. Pozostałe dzieci zostawiała w piecu, w zawiązanych workach, w których noworodki się udusiły. Z wyjaśnień oskarżonej wynikało, że wszystkie dzieci po porodzie żyły, do czego w uzasadnieniu odniósł się sędzia Dariusz Kita.
- Noworodek płci męskiej złapał mnie za palec wskazujący. Co do kolejnego dziecka oskarżona wskazała, że żyło. Dziecko żyło, bo drgnęła mu nóżka - uzasadniał wyrok sędzia Kita.
Dokładnie takich kar dla oskarżonych żądał prokurator. Oskarżona prosiła o każdą karę poza dożywociem, bo chciała spotykać się ze swoim 7-letnim synem. Dawid W. chciał uniewinnienia. Oskarżeni będą musieli również przekazać po 200 tysięcy złotych dla ich 7-letniego syna, za utratę rodzeństwa.
Wyroki w tej sprawie są nieprawomocne.
Sąd w uzasadnieniu podkreślił, że oskarżony bardzo dobrze wiedział o ciążach swojej żony, a po urodzeniu pierwszego dziecka, miał jej powiedzieć "wiesz, co teraz zrobić". Zdaniem sądu kobieta wszystkie dzieci "odczłowieczyła" i tylko pierwszy z noworodków miał prowizoryczny pogrzeb.
Oskarżona wyjaśniając tę zbrodnię tłumaczyła, że pochowała dziecko pod jabłonią, bo... bardzo lubi jabłka. Pozostałe dzieci zostawiała w piecu, w zawiązanych workach, w których noworodki się udusiły. Z wyjaśnień oskarżonej wynikało, że wszystkie dzieci po porodzie żyły, do czego w uzasadnieniu odniósł się sędzia Dariusz Kita.
- Noworodek płci męskiej złapał mnie za palec wskazujący. Co do kolejnego dziecka oskarżona wskazała, że żyło. Dziecko żyło, bo drgnęła mu nóżka - uzasadniał wyrok sędzia Kita.
Dokładnie takich kar dla oskarżonych żądał prokurator. Oskarżona prosiła o każdą karę poza dożywociem, bo chciała spotykać się ze swoim 7-letnim synem. Dawid W. chciał uniewinnienia. Oskarżeni będą musieli również przekazać po 200 tysięcy złotych dla ich 7-letniego syna, za utratę rodzeństwa.
Wyroki w tej sprawie są nieprawomocne.