IPN wrócił pod Łambinowice. Na terenie dawnego majątku Scharfenberg trwają kolejne poszukiwania żołnierzy "Bartka"
Instytut Pamięci Narodowej ponownie przeszukuje w lasach Opolszczyzny szczątków żołnierzy mjr. Henryka Flamego. Od kilku dni trwają prace w dawnym majątku Scharfenberg niedaleko Łambinowic.
To właśnie najprawdopodobniej tam w 1946 roku trafił pierwszy transport żołnierzy, którzy po zasadzce bezpieki, pod pozorem przerzucenia na zachód, zostali zamordowani i pochowani w zbiorowych mogiłach. Jak mówi Michał Nowak, archeolog Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, w wytypowaniu prawdopodobnego miejsca zbrodni pomogły zeznania byłego ubeka.
- Miały być wykopane 2 doły, gdzie ci żołnierze zostali zastrzeleni i ukryci. Znaleźliśmy tu podczas tych prac dosyć ważny depozyt; niewielki dół, gdzie były wojskowe buty, fragmenty brytyjskiego munduru i fragmenty munduru z polskimi guzikami PKP, przedwojennymi - wyjaśnia.
Archeologom pomagają także wolontariusze, którzy przy pomocy wykrywaczy metali przeszukują teren, a także wykopane hałdy ziemi. Marcin Kruszyński ze stowarzyszenia Kryptonim T-IV wskazuje, że udział w pracach to wielki honor i zaszczyt.
- Robimy to dla naszych bohaterów. Oni walczyli za nas, my walczymy za nich. Jesteśmy bardzo dumni z tego, że możemy po prostu tutaj być dzisiaj, pomagać i odkrywać te pozostałości po naszych bohaterach - tłumaczy.
Komuniści dbali, by prawda o zbrodniach nigdy nie wyszła na jaw. Jak dodaje Michał Nowak, operacja Lawina od samego początku miała na celu likwidację żołnierzy podziemia.
- To nie był taki plan, że wywozimy ich, więzimy, robimy pokazowy proces. Założenie było od razu takie, że wszyscy mają zostać zamordowani i ukryci. To pokazuje też system, jaki działał w tamtych latach; wywieźć, zamordować, ukryć, ślad ma po nich zaginąć - zauważa.
Do tej pory w okolicach Łambinowic znaleziono szczątki 28 osób. W ramach całej operacji, w okolicach majątku Scharfenberg, Starego Grodkowa i Barutu mogło zginąć łącznie nawet około 120 żołnierzy.
- Miały być wykopane 2 doły, gdzie ci żołnierze zostali zastrzeleni i ukryci. Znaleźliśmy tu podczas tych prac dosyć ważny depozyt; niewielki dół, gdzie były wojskowe buty, fragmenty brytyjskiego munduru i fragmenty munduru z polskimi guzikami PKP, przedwojennymi - wyjaśnia.
Archeologom pomagają także wolontariusze, którzy przy pomocy wykrywaczy metali przeszukują teren, a także wykopane hałdy ziemi. Marcin Kruszyński ze stowarzyszenia Kryptonim T-IV wskazuje, że udział w pracach to wielki honor i zaszczyt.
- Robimy to dla naszych bohaterów. Oni walczyli za nas, my walczymy za nich. Jesteśmy bardzo dumni z tego, że możemy po prostu tutaj być dzisiaj, pomagać i odkrywać te pozostałości po naszych bohaterach - tłumaczy.
Komuniści dbali, by prawda o zbrodniach nigdy nie wyszła na jaw. Jak dodaje Michał Nowak, operacja Lawina od samego początku miała na celu likwidację żołnierzy podziemia.
- To nie był taki plan, że wywozimy ich, więzimy, robimy pokazowy proces. Założenie było od razu takie, że wszyscy mają zostać zamordowani i ukryci. To pokazuje też system, jaki działał w tamtych latach; wywieźć, zamordować, ukryć, ślad ma po nich zaginąć - zauważa.
Do tej pory w okolicach Łambinowic znaleziono szczątki 28 osób. W ramach całej operacji, w okolicach majątku Scharfenberg, Starego Grodkowa i Barutu mogło zginąć łącznie nawet około 120 żołnierzy.