Spór wokół białostockiego Marszu Równości. Gorąca dyskusja polityków w Niedzielnej Loży Radiowej
Opolscy politycy spierali się m.in. o to, kto jest odpowiedzialny za burzliwy przebieg Marszu Równości w Białymstoku.
- Trzeba to postrzegać w formie tematu zastępczego, lub próby wykorzystywania do podnoszenia temperatury sporu – mówił Piotr Pancześnik z Porozumienia. - My do tego nie przywiązujemy aż tak istotnej wagi, dopóki nie wykracza to poza ogólnie przyjęte formy demonstrowania. Bo czas, miejsce i forma ma istotne znaczenie. I źle się stało, że to zjawisko jest przyczynkiem do rozwarstwiania społeczeństwa - mówił Pancześnik.
Tomasz Kostuś z Platformy Obywatelskiej przywołał powiedzenie „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. - Myślę, że wydarzenia w Białymstoku, to co się tam stało a nie powinno się stać, to najlepsza ilustracja do tego powiedzenia. Innymi słowy, tolerowanie tej mowy nienawiści, homofobii, skrajnych nacjonalistycznych postaw, antypatii wobec innych zebrało swoje żniwo - mówił poseł Kostuś.
Małgorzata Wilkos stwierdziła, że temat rozpoczął się w Warszawie od wprowadzenia karty LGBT przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego. - Mówimy o jesieni ubiegłego roku, bo to wtedy się zaczęło. W jaki sposób to, co się dzieje dziś jest winą rządu Zjednoczonej Prawicy? Przecież to jest bzdura. Od tego momentu zaczęło się to, co dziś obserwujemy, że mniej więcej kilkuset aktywistów LGBT jeździ po całej Polsce. Wszyscy oglądamy zdjęcia w internecie i widzimy, że na manifestacjach w Lublinie, Białymstoku, Warszawie czy Opolu, to jest wciąż ta sama grupa ludzi - mówi Wilkos.
- Pojawia się pytanie, czy mamy takie tematy wyciągać na barykady i dzielić społeczeństwo, to jest pytanie do polityków i dziennikarzy – mówił Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. - Bardzo ostrożnie podchodzę do wszelkiego rodzaju manifestacji, bo to są rzeczy, które nie są "tak sobie" wyzwalane, tylko są to już takie momenty, że już trzeba wyjść i zamanifestować. Powinniśmy pracować nad tym, by do takich rzeczy nie dochodziło - mówił poseł Galla.
- PiS dokonuje zbrodni na narodzie polskim i to polega na rozsiewaniu nienawiści – mówi Piotr Piaseczny z Nowoczesnej. - Zbrodnia, o której mówię, polega na tym, że uruchomiliście procesy, nad którymi kompletnie nie panujecie. Nie jesteście w stanie zapanować nad tymi ruchami kibolskimi. Nie można też powiedzieć, że opozycja jest głównym odpowiedzialnym, tak samo nie można powiedzieć, że wyłącznie PiS jest głównym odpowiedzialnym. Tylko że PiS ma wszystkie narzędzia, żeby powstrzymać tego typu zachowania i unormować sytuację w Polsce, co nie nastąpi - mówił Piaseczny.
- To nie Prawu i Sprawiedliwości zależy na pogłębianiu podziałów - mówiła Katarzyna Czochara z PiS. - Od samego początku odkąd rządzi Zjednoczona Prawica, próbowaliście w różny sposób pogłębiać podziały, niestety nie udawało wam się w różnych działaniach i doszliście do wniosku, co było widać w kampanii do Parlamentu Europejskiego, że spróbujecie wojenki ideologicznej - mówi poseł Czochara.
- Stało się tak, że Polak na Polaka patrzy wilkiem i Polak Polaka bije na ulicy – mówił Stanisław Rakoczy z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - To jest rzecz, która nie bierze się znikąd. Bo to nie przypadkiem, nie we śnie ludzie zaczęli się nienawidzieć, po prostu. I jest eskalacja nienawiści, bo pozwala się na rzeczy, które kiedyś były niedopuszczalne. To, co się stało w Białymstoku, to była pewna kulminacja tego, co narastało w ludziach, a narastają bardzo złe rzeczy. Podzielono Polaków - mówi Rakoczy.
Paweł Grabowski z Kukiz’15 porównał obecny spór do próby zmiany kompromisu aborcyjnego. - Przypomnijmy, nic z tego nie wyszło – mówił Grabowski.
- Ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska, ani jeden ani drugi obóz, nie ma możliwości, żeby przeprowadzić tak daleko idące zmiany o charakterze ideologicznym. Więc to wszystko faktycznie jest to temat zastępczy, który miał podsycić emocje. Szkoda, że tak to wygląda - mówił Grabowski.
Opolscy politycy rozmawiali też o wizycie nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Warszawie i polskim kandydacie na unijnego komisarza.
Tomasz Kostuś z Platformy Obywatelskiej przywołał powiedzenie „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę”. - Myślę, że wydarzenia w Białymstoku, to co się tam stało a nie powinno się stać, to najlepsza ilustracja do tego powiedzenia. Innymi słowy, tolerowanie tej mowy nienawiści, homofobii, skrajnych nacjonalistycznych postaw, antypatii wobec innych zebrało swoje żniwo - mówił poseł Kostuś.
Małgorzata Wilkos stwierdziła, że temat rozpoczął się w Warszawie od wprowadzenia karty LGBT przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego. - Mówimy o jesieni ubiegłego roku, bo to wtedy się zaczęło. W jaki sposób to, co się dzieje dziś jest winą rządu Zjednoczonej Prawicy? Przecież to jest bzdura. Od tego momentu zaczęło się to, co dziś obserwujemy, że mniej więcej kilkuset aktywistów LGBT jeździ po całej Polsce. Wszyscy oglądamy zdjęcia w internecie i widzimy, że na manifestacjach w Lublinie, Białymstoku, Warszawie czy Opolu, to jest wciąż ta sama grupa ludzi - mówi Wilkos.
- Pojawia się pytanie, czy mamy takie tematy wyciągać na barykady i dzielić społeczeństwo, to jest pytanie do polityków i dziennikarzy – mówił Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej. - Bardzo ostrożnie podchodzę do wszelkiego rodzaju manifestacji, bo to są rzeczy, które nie są "tak sobie" wyzwalane, tylko są to już takie momenty, że już trzeba wyjść i zamanifestować. Powinniśmy pracować nad tym, by do takich rzeczy nie dochodziło - mówił poseł Galla.
- PiS dokonuje zbrodni na narodzie polskim i to polega na rozsiewaniu nienawiści – mówi Piotr Piaseczny z Nowoczesnej. - Zbrodnia, o której mówię, polega na tym, że uruchomiliście procesy, nad którymi kompletnie nie panujecie. Nie jesteście w stanie zapanować nad tymi ruchami kibolskimi. Nie można też powiedzieć, że opozycja jest głównym odpowiedzialnym, tak samo nie można powiedzieć, że wyłącznie PiS jest głównym odpowiedzialnym. Tylko że PiS ma wszystkie narzędzia, żeby powstrzymać tego typu zachowania i unormować sytuację w Polsce, co nie nastąpi - mówił Piaseczny.
- To nie Prawu i Sprawiedliwości zależy na pogłębianiu podziałów - mówiła Katarzyna Czochara z PiS. - Od samego początku odkąd rządzi Zjednoczona Prawica, próbowaliście w różny sposób pogłębiać podziały, niestety nie udawało wam się w różnych działaniach i doszliście do wniosku, co było widać w kampanii do Parlamentu Europejskiego, że spróbujecie wojenki ideologicznej - mówi poseł Czochara.
- Stało się tak, że Polak na Polaka patrzy wilkiem i Polak Polaka bije na ulicy – mówił Stanisław Rakoczy z Polskiego Stronnictwa Ludowego. - To jest rzecz, która nie bierze się znikąd. Bo to nie przypadkiem, nie we śnie ludzie zaczęli się nienawidzieć, po prostu. I jest eskalacja nienawiści, bo pozwala się na rzeczy, które kiedyś były niedopuszczalne. To, co się stało w Białymstoku, to była pewna kulminacja tego, co narastało w ludziach, a narastają bardzo złe rzeczy. Podzielono Polaków - mówi Rakoczy.
Paweł Grabowski z Kukiz’15 porównał obecny spór do próby zmiany kompromisu aborcyjnego. - Przypomnijmy, nic z tego nie wyszło – mówił Grabowski.
- Ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska, ani jeden ani drugi obóz, nie ma możliwości, żeby przeprowadzić tak daleko idące zmiany o charakterze ideologicznym. Więc to wszystko faktycznie jest to temat zastępczy, który miał podsycić emocje. Szkoda, że tak to wygląda - mówił Grabowski.
Opolscy politycy rozmawiali też o wizycie nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Warszawie i polskim kandydacie na unijnego komisarza.