Piotr Pancześnik (Porozumienie) stwierdził – zgadzając się z wypowiedzią Jarosława Gowina – że kwestia osób homoseksualnych pojawia się „w formie tematu zastępczego”. Zwrócił uwagę na próby podnoszenia temperatury sporu politycznego. „Źle się stało, że to zjawisko jest przyczynkiem do rozwarstwiania społeczeństwa” – dodał Pancześnik.
„Wydarzenia w Białymstoku, to co się tam stało, a nie powinno się stać, to najlepsza ilustracja powiedzenia „kto sieje wiatr, ten zbiera burzę” – powiedział Tomasz Kostuś (Platforma Obywatelska). Stwierdził, że to konsekwencja tolerowania przez obóz rządzący mowy nienawiści, homofobii i skrajnych nacjonalistycznych postaw.
Małgorzata Wilkos (Solidarna Polska) podkreśliła, że temat do debaty publicznej wprowadził prezydent Warszawy, przyjmując zapisy karty LGBT. Odrzuciła oskarżenia obarczające rząd Zjednoczonej Prawicy za aktualną sytuację. „Wszyscy oglądamy zdjęcia w Internecie i widzimy, że na manifestacjach w Lublinie, Białymstoku, Warszawie czy Opolu, to jest wciąż ta sama grupa ludzi” – stwierdziła Wilkos.
„Czy mamy takie tematy wyciągać na barykady, toczyć boje, dzielić społeczeństwo?” – pytał Ryszard Galla (Mniejszość Niemiecka). „Powinniśmy pracować nad tym, by do takich rzeczy nie dochodziło, żeby nie dochodziło do takich sytuacji, że ścierają się manifestacja i kontrmanifestacja” - zaznaczył przedstawiciel Mniejszości Niemieckiej.
Piotr Piaseczny (Nowoczesna) stwierdził, że „nie można powiedzieć, że opozycja jest głównym odpowiedzialnym, tak samo nie można powiedzieć, że wyłącznie PiS jest głównym odpowiedzialnym”. Dodał jednak, że rządzący mają „wszystkie narzędzia, żeby powstrzymać tego typu zachowania i unormować sytuację w Polsce”.
„To nie Prawu i Sprawiedliwości zależy na pogłębianiu podziałów” – odpowiadała Katarzyna Czochara (PiS). Zastrzegła, że to opozycja „od samego początku, odkąd rządzi Zjednoczona Prawica, próbuje w różny sposób pogłębiać podziały”. Dodała, że nie osiągnąwszy zamierzonych celów, opozycja – podobnie jak w kampanii do Parlamentu Europejskiego – próbuje „wojenki ideologicznej”.
„Stało się tak, że Polak na Polaka patrzy wilkiem i Polak Polaka bije na ulicy” – stwierdził Stanisław Rakoczy (Polskie Stronnictwo Ludowe). Dodał, że mamy obecnie do czynienia z eskalacją nienawiści, „bo pozwala się na rzeczy, które kiedyś były niedopuszczalne. To, co się stało w Białymstoku, to była pewna kulminacja tego, co narastało w ludziach”.
Paweł Grabowski (Kukiz’15) zauważył, że „ ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska, ani jeden ani drugi obóz, nie ma możliwości, żeby przeprowadzić daleko idące zmiany o charakterze ideologicznym”. Podkreślił, że tego typu tematy mają rzeczywiście charakter zastępczy, obliczony na podsycanie emocji. "Szkoda, że tak to wygląda" - dodał Grabowski.
Opolscy politycy skomentowali również wizytę nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Warszawie i kandydaturę Krzysztofa Szczerskiego na unijnego komisarza.