Jest akt oskarżenia ws. zabójstwa czwórki dzieci przez matkę w Ciecierzynie
Opolska prokuratura oskarżyła Aleksandrę J. o zabójstwo czwórki swoich dzieci. Do makabrycznego odkrycia doszło w grudniu ubiegłego roku w Ciecierzynie pod Byczyną. Według śledczych 27-letnia matka zaraz po urodzeniu dzieci wsadzała je do worków foliowych, odcinając im dopływ tlenu.
Dochodziło do tego w 2013, 2015, 2016 i 2018 roku. Prokuratorzy oskarżyli również ojca dzieci o pomocnictwo przy zabójstwie. Kobieta przyznała się do winy, natomiast Dawid W. twierdzi, że tego nie zrobił i odmówił składania wyjaśnień.
- Oskarżonym grozi nawet dożywocie - mówi rzecznik opolskiej prokuratury Stanisław Bar.
- W każdym przypadku dzieci wykazywały cechy będące konsekwencją donoszonej ciąży. Kobieta za każdym razem dzieci umieszczała bezpośrednio po porodzie w worku foliowym, który następnie zawiązywała. W przypadku dziecka urodzonego w 2013 roku, worek ten zakopała na terenie posesji, gdzie zamieszkiwała. Natomiast w pozostałych przypadkach dzieci umieszczała w worku, a następnie worek ten wkładała do nieużytkowanego pieca, który był w budynku gospodarczym - mówi rzecznik Bar.
Dawid W. zdaniem prokuratury wiedział o ciążach i dawał jej do zrozumienia, że nie chce z tego związku więcej dzieci.
- Ustalono, że mężczyzna dał do zrozumienia kobiecie, która była od niego uzależniona ekonomicznie i emocjonalnie, aby więcej dzieci z tego związku nie było. W ten sposób udzielał pomocy, obiektywnie ułatwiał Aleksandrze J. popełnienie tych zbrodni - mówi Stanisław Bar.
Kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Dawid W. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Twierdził, że nie wiedział, iż jego konkubina jest w ciąży. Sprawa rodziców Dawida W. została wyłączono do osobnego postępowania. Prokuratura twierdzi, że wiedzieli oni o ciążach Aleksandry J. Sprawą zajmie się teraz Sąd Okręgowy w Opolu.
- Oskarżonym grozi nawet dożywocie - mówi rzecznik opolskiej prokuratury Stanisław Bar.
- W każdym przypadku dzieci wykazywały cechy będące konsekwencją donoszonej ciąży. Kobieta za każdym razem dzieci umieszczała bezpośrednio po porodzie w worku foliowym, który następnie zawiązywała. W przypadku dziecka urodzonego w 2013 roku, worek ten zakopała na terenie posesji, gdzie zamieszkiwała. Natomiast w pozostałych przypadkach dzieci umieszczała w worku, a następnie worek ten wkładała do nieużytkowanego pieca, który był w budynku gospodarczym - mówi rzecznik Bar.
Dawid W. zdaniem prokuratury wiedział o ciążach i dawał jej do zrozumienia, że nie chce z tego związku więcej dzieci.
- Ustalono, że mężczyzna dał do zrozumienia kobiecie, która była od niego uzależniona ekonomicznie i emocjonalnie, aby więcej dzieci z tego związku nie było. W ten sposób udzielał pomocy, obiektywnie ułatwiał Aleksandrze J. popełnienie tych zbrodni - mówi Stanisław Bar.
Kobieta przyznała się do winy i złożyła wyjaśnienia. Dawid W. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Twierdził, że nie wiedział, iż jego konkubina jest w ciąży. Sprawa rodziców Dawida W. została wyłączono do osobnego postępowania. Prokuratura twierdzi, że wiedzieli oni o ciążach Aleksandry J. Sprawą zajmie się teraz Sąd Okręgowy w Opolu.