To szansa na zdrowie i normalne życie. Udało się zebrać 5 mln zł na leczenie Dawidka Drapacza
- Jestem szczęśliwa i spokojna o losy mojego syna - powiedziała w porannej rozmowie "W cztery oczy" Elżbieta Popardowska, mama Dawidka Drapacza. 2,5-letni chłopiec jest chory, konieczna jest operacja w Stanach Zjednoczonych. Na szczęście udało się zebrać ponad 5 milionów złotych na leczenie.
Dawidek ma chore serce i płuca, chłopiec ma problemy z oddychaniem, a z czasem ma być coraz gorzej. - Zabieg, który jest zaplanowany dla Dawida, jest bardzo długotrwały, musi się w niego zaangażować duża ekipa ludzi. Dzisiaj jestem szczęśliwa, bo udało się zebrać tak ogromną kwotę, wszystko dzięki ludziom. Przerażała mnie ta kwota, ale od samego początku wierzyłam, że jeżeli poproszę wielu ludzi o pomoc, małą wpłatę, to na pewno się uda. Przed nami jeszcze daleka, trudna droga - dodaje mama Dawidka.
- Teraz skupimy się na załatwianiu formalności typu paszporty, wizy. I będziemy się szykować do wyjazdu. Czekamy jeszcze na termin, który mają nam wyznaczyć lekarze w Stanford. Walczymy o to, żeby Dawidek był zdrowy, żeby mógł biegać, cieszyć się, grać w piłkę, a nie martwić się.
- Bardzo ważne jest dotarcie do szerokiej opinii publicznej z prośbą o pomoc - powiedział w "Poglądach i osądach" ks. Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej. - Jeżeli przy tym potrzebującym są osoby, które potrafią o jego biedzie, potrzebie opowiedzieć opinii publicznej i wstrząsnąć nią, to otwieramy serca i kieszenie. Natomiast, jeżeli są ludzie niezaradni, słabi, którzy nie mają znajomego, który by ich wsparł, stanął za nimi lub reprezentował, to umierają w biedzie, a łzy płyną po cichu.
Dodajmy, że zbiórka pieniędzy na leczenie Dawidka Drapacza trwała niespełna 4 miesiące.
- Teraz skupimy się na załatwianiu formalności typu paszporty, wizy. I będziemy się szykować do wyjazdu. Czekamy jeszcze na termin, który mają nam wyznaczyć lekarze w Stanford. Walczymy o to, żeby Dawidek był zdrowy, żeby mógł biegać, cieszyć się, grać w piłkę, a nie martwić się.
- Bardzo ważne jest dotarcie do szerokiej opinii publicznej z prośbą o pomoc - powiedział w "Poglądach i osądach" ks. Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej. - Jeżeli przy tym potrzebującym są osoby, które potrafią o jego biedzie, potrzebie opowiedzieć opinii publicznej i wstrząsnąć nią, to otwieramy serca i kieszenie. Natomiast, jeżeli są ludzie niezaradni, słabi, którzy nie mają znajomego, który by ich wsparł, stanął za nimi lub reprezentował, to umierają w biedzie, a łzy płyną po cichu.
Dodajmy, że zbiórka pieniędzy na leczenie Dawidka Drapacza trwała niespełna 4 miesiące.