Sąd Rejonowy w Opolu: sprawa dziennikarz vs. PKP
Czy dziennikarzom bez specjalnego pozwolenia wolno przebywać na torowisku i robić zdjęcia? O to w sądzie rejonowym w Opolu toczy się proces. Oskarżonym jest dziennikarz motoryzacyjny Andrzej Wachowski, którego do sądu pozwały Polskie Koleje Państwowe.
Sprawa dotyczy odcinka na którym w ubiegłym roku doszło do zderzenia pociągu Pendolino z ciężarówką. Oskarżony utrzymuje, że filmował w tej okolicy by pokazać, że PKP źle wyprofilowała przejazd, dlatego ciężarówka utknęła na torach i doszło do nieszczęścia. Kolejarze natomiast zarzucają producentowi, że wszedł na teren kolei bez pozwolenia. Aleksandra Donocik, która z oskarżonym robiła zdjęcia zeznała dzisiaj, że kolejarze zainteresowali się nimi dopiero wówczas, kiedy zaczęli wymierzać kąt wzniesienia przejazdu, by pokazać nieprawidłowości - Dopóki poruszaliśmy się wokół nikt nie miał zastrzeżeń. Jednak gdy zobaczyli, że znaleźliśmy się z boku przejazdu i chcemy sfilmować domniemaną przyczynę wypadku, wtedy zwrócili się do nas żebyśmy przestali. Nikt nam nie mówił, żeby się stamtąd oddalić tylko, że filmowanie jest zabronione - zeznał świadek.
Po zakończeniu zdjęć Straż Ochrony Kolei zatrzymała dziennikarzy a następnie sprawa trafiła do sądu. Po wyjściu z sali inspektor Adam Radek ze Straży Ochrony Kolei tłumaczył dziennikarzom, że nie byłoby procesu, gdyby oskarżony poprosił zezwolenie na robienie zdjęć. - Z tego co wiem nie ma nigdy żadnych utrudnień ze strony pracowników kolei w stosunku do dziennikarzy wykonujących zdjęcia na obszarze kolejowym, ale musi to być pod nadzorem - zaznaczył Adam Radek.
Przedstawiciele kolei zarzucają także dziennikarzowi, że przekroczył oznaczony teren przez kolej, ponadto nie posiadał kamizelki, która wskazywałaby, że jest dziennikarzem. Natomiast Andrzej Wachowski i jego koleżanka po fachu utrzymywali przed sądem, że to nieprawda - mieliśmy kamizelki - podkreślał świadek.
Dzisiaj sprawa się nie zakończyła, gdyż kolej wezwała nowego świadka. Następna rozprawa odbędzie się 6 listopada.
Przypomnijmy, w kwietniu ubiegłego roku 31-letni kierowca ciężarówki wjechał na drogę w Schodni koło Ozimka na której obowiązywał zakaz ruchu samochodów ciężarowych i utknął na torach. Później w samochód uderzył pociąg, 19 osób zostało rannych a kierowcy postawiono zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego.
Po zakończeniu zdjęć Straż Ochrony Kolei zatrzymała dziennikarzy a następnie sprawa trafiła do sądu. Po wyjściu z sali inspektor Adam Radek ze Straży Ochrony Kolei tłumaczył dziennikarzom, że nie byłoby procesu, gdyby oskarżony poprosił zezwolenie na robienie zdjęć. - Z tego co wiem nie ma nigdy żadnych utrudnień ze strony pracowników kolei w stosunku do dziennikarzy wykonujących zdjęcia na obszarze kolejowym, ale musi to być pod nadzorem - zaznaczył Adam Radek.
Przedstawiciele kolei zarzucają także dziennikarzowi, że przekroczył oznaczony teren przez kolej, ponadto nie posiadał kamizelki, która wskazywałaby, że jest dziennikarzem. Natomiast Andrzej Wachowski i jego koleżanka po fachu utrzymywali przed sądem, że to nieprawda - mieliśmy kamizelki - podkreślał świadek.
Dzisiaj sprawa się nie zakończyła, gdyż kolej wezwała nowego świadka. Następna rozprawa odbędzie się 6 listopada.
Przypomnijmy, w kwietniu ubiegłego roku 31-letni kierowca ciężarówki wjechał na drogę w Schodni koło Ozimka na której obowiązywał zakaz ruchu samochodów ciężarowych i utknął na torach. Później w samochód uderzył pociąg, 19 osób zostało rannych a kierowcy postawiono zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym poprzez umyślne naruszenie przepisów ruchu drogowego.