"Nadal nie mamy terminu wylotu, Amerykanie kalkulują obie operacje". Karol Stadnik czeka na wyjazd do USA
Krótko trwała radość z sukcesu zbiórki pieniędzy na operację Karola Stadnika. Przypomnijmy, chłopiec potrzebował 3 mln złotych na operację dróg oddechowych w Stanach Zjednoczonych. Drugi zabieg, jaki musi przejść Karol, to operacja kręgosłupa. Ta stoi pod znakiem zapytania, bo lekarze z Olsztyna odmówili jej wykonania.
- Nie wiem, czy to jest możliwe do zrealizowania, ponieważ spodziewamy się dużo większych kosztów, niż kwota, którą już zebraliśmy - mówi Mariusz Stadnik, tata Karola. - Nie nastawiam się w tej chwili na szukanie tych pieniędzy. Ze względów medycznych raczej skłaniałabym się ku temu, żeby jednak tę operację wykonać u nas w kraju. Jeśli oczywiście jesteśmy w stanie uzyskać pewną jakość tej operacji, byłoby to zdecydowanie lepsze dla dziecka, dlatego, że ta operacja wymaga pewnej obsługi rozłożonej w czasie, należałoby ją wykonać blisko miejsca zamieszkania. Na ten moment dla nas sprawą numer jeden jest wyjazd. Nawet gdybyśmy mieli znaleźć się w sytuacji takiej, że nie wiemy, gdzie przeprowadzimy drugą operację, będziemy chcieli ten pierwszy zabieg, z góry zakładany w Stanach Zjednoczonych, przeprowadzić jak najpilniej.
Rodzinie udało się nawiązać kontakt z lekarzem, który wstępnie mógłby się podjąć zoperowania kręgosłupa Karola w Polsce. - Jeśli lekarz powie, że jest w stanie wykonać tę operację, to dojdzie nam kolejny temat. Wiemy na pewno, że ta operacja powinna się odbyć na zasadzie połączonych sił lekarzy z dwóch ośrodków w Polsce. Należy zbudować zespół i oczywiście wybrać za zgodą wszystkich stron miejsce, czyli szpital, w którym operacja by się odbyła - dodaje tata Karola.
Chłopiec zmaga się z zespołem Bealsa, rzadką wadą genetyczną, która objawia się nieprawidłową budową kośćca i stawów. Kręgosłup Karola miażdży jego organy wewnętrzne.
Do tematu będziemy wracać.