Nysa "na kredyt"? Budżet na 2018 rok uchwalony
109 milionów złotych - tyle ma wynieść zadłużenie Nysy w 2018 roku. Ta sprawa zdominowała dyskusję podczas sesji budżetowej miasta. Opozycja grzmi, a burmistrz uspokaja: tego wymagają plany inwestycyjne.
Natomiast opozycja nie zgadza się z "życiem na kredyt".
Piotr Wojtasik z Ligi Nyskiej podkreśla: Od początku kadencji burmistrz nie ma innego pomysłu na rozwój miasta jak zaciąganie kredytów.
- Nie podoba nam się, że większość tych długów spłacana jest po tej kadencji, że zadłużamy kolejne pokolenia. Ostatni dług zaplanowany bodajże na 2040 rok. My musimy coś naszym dzieciom i wnukom zostawić, a rodzice, którzy zostawiają długi, to nie są dobrzy rodzice, to nie jest dobry prezent na przyszłość - mówi Wojtasik.
Paweł Nakonieczny, przewodniczący rady miejskiej, uspokaja, że uchwalenie budżetu zawsze budziło kontrowersje.
- Burmistrz Kordian Kolbiarz ponosi całkowitą odpowiedzialność za wnioskowany przez siebie deficyt i sposób jego sfinansowania. Rada miejska w większości poparła pomysły burmistrza i propozycje takiego zadłużenia, licząc przede wszystkim na to, że w przyszłości zwiększą się dochody gminy, tzn. Nysa będzie atrakcyjniejsza.
Na tegoroczne zadłużenie składają się: kredyt, który gmina zaciągnie w wysokości 75 milionów złotych, ok. 20 mln złotych obligacji przychodowych oraz 12 mln zł, które mają trafić na realizację projektów unijnych.
Tegoroczny budżet Nysy ma wynieść 250 milionów złotych. Na inwestycje zostanie przeznaczonych 110 mln zł. Za przyjęciem budżetu głosowało 14 radnych, przeciw było 6.