Solidarność pamięta o 13 grudnia
Jan Blacha tamtego dnia obawiał się, że opozycja będzie wywożona na Syberię.
- Ta niepewność, strach, gdy mnie kontrolowali, to wywoływało emocje. Jak ktoś mówi, że się nie bał, to kłamie albo nie był świadomy tego, co się dzieje. Obawialiśmy się, że najbardziej aktywni działacze zostaną wywiezieni na Syberię albo do więzień sowieckich – dodaje Blacha.
- Mam nadzieję, że tamte czasy nigdy nie wrócą, obawiałem się, że może dojść do wojny domowej - dodaje Mieczysław Wodecki.
- Mieszkałem na Rejtana, kiedy się obudziłem, zobaczyłem wojsko. W zakładach pracy były przepustki, wieczne kontrole, kartki. W powietrzu wisiało zagrożenie i pytanie, czy z tego nie będzie jeszcze większego konfliktu zbrojnego – wspomina Wodecki.
- Zapowiedziano nam, że za nieposłuszeństwo grozi nam nawet kara śmierci, to był dla nas szok – przypomina Marek Stelmach.
- Wyraźnie to się odbiło na naszej psychice jako Polaków. W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że „wagonówka”, gdzie pracowałem, została zmilitaryzowana. Otrzymaliśmy dekret o stanie wojennym i powiedziano nam, że za nieposłuszeństwo grozi nam kara śmierci – mówi Stelmach.
Wiele osób zebranych dziś u zbiegu ulic Ozimskiej i Katowickiej mówiło o konieczności poprawy sytuacji ekonomicznej w Polsce, tak aby młode osoby nie były zmuszane do wyjazdów za granicę. Inny postulat to doprowadzenie do zgodny na arenie politycznej w kraju.
Posłuchaj:
Piotr Wrona