Płyta z piosenkami Edwarda Stachury, wydawałoby się w oczywisty sposób kojarzyć się będzie z poezją śpiewaną. Jednak Muzyka i aranżacje Jerzego Satanowskiego wychodzą daleko poza formułę przyciemnionej sali ze świeczkami i pełnym patosu śpiewem oraz najbardziej chyba znanych wykonań Starego Dobrego Małżeństwa, gdzie może i bieszczadzkie tło z plecakiem i przy ognisku bardzo pasuje do potocznego wizerunku poety, jednak cała sztuka tchnąć w te wiersze i piosenki nowego ducha, co się wyśmienicie udało.