Czarnecki podaje tu konkretne przykłady: to, że unijne pieniądze przeznaczone na Wspólną Politykę Rolną zostaną w następnym okresie programowania obcięte minimalnie, to efekt wspólnych starań Polski i Francji, która ostatnio co prawda krytykuje nasz kraj, ale nie ma oporów, by z Polakami współdziałać, gdy w grę wchodzi o interes francuskich farmerów.
- To, że Frans Timmermans tak ostro Polskę atakuje, również wynika z konkretnych kalkulacji. Timmermans chce obronić tak zwany holenderski rabat, bo dzięki temu będzie mógł uzyskać poparcie holenderskiego rządu przy staraniach o kolejną kadencję - tłumaczy nasz gość.
Zdaniem Czarneckiego, próba zastosowania wobec Polski głośnego artykułu 7 to element nowej polityki eurobiurokratów, którzy starają się - jak podkreśla nasz gość: metodami pozatraktatowymi - poszerzać swoje kompetencje i wpływ na kraje członkowskie.
- Efekt jest odwrotny do zamierzone, bo prowadzi do wzmocnienia tych sił politycznych, które są nastawione krytycznie wobec tych unijnych zakusów. Przykładem mogą być Włochy, gdzie w wyborach dobrze wypadły dwie partie popierające wyjście ich kraju ze strefy euro - mówi europarlamentarzysta PiS.
Czarnecki, który, przypomnijmy, stracił fotel wiceprzewodniczącego PE za ostrą krytykę europosłanki PO Róży Thun, twierdzi, że w Polsce mamy do czynienia z dwiema formacjami: "kosmopolityczną, która broni interesów unii, oraz patriotyczną, która myśli przede wszystkim o interesie Polski".
- Kto wiem, może jeszcze będą do mnie w Brukseli strzelać - ironizuje Czarnecki.