Nasz gość mówi, że w efekcie mamy już typowy rynek pracownika. Pracodawcy mają kłopoty ze znalezieniem ludzi do roboty, więc zmuszeni są podnosić płace, co odbija się na ich kosztach i ma też wpływ na koszty inwestycji. Nie bez powodu kolejne przetargi pokazują, że ceny proponowane przez potencjalnych wykonawców są wyższe niż kosztorysy inwestorskie.
- Najwyższe bezrobocie mamy w powiecie głubczyckim - 11,8 procent. 10,5 w powiecie brzeskim, 10,3 w prudnickim i 10 w Nysie. Pamiętajmy jednak, że kilka lat temu stopa bezrobocia w tej części Opolszczyzny przekraczała 20 procent - mówi dyrektor WUP. - Higieniczne bezrobocie mamy w Opolu, powiecie oleskim, krapkowickim czy strzeleckim. W sumie bez pracy jest 27 tysięcy mieszkańców, ale mniej więcej połowa z nich to długotrwale bezrobotni, którzy często nie są zainteresowani podjęciem jakiejkolwiek pracy.
Suski mówi też o znaczącym wzroście liczby ofert pracy, które trafiają do pośredniaków. Zwykle było ich mniej niż 4 tysiące, teraz jest ich 6 430.
- Zaintrygowało to nas, więc sprawdziliśmy przyczyny i okazało się, że prawie 40 procent z nich adresowanych jest do cudzoziemców, głównie Ukraińców, którzy wciąż są nieco tańsi od Polaków - tłumaczy.
Liczba Ukraińców na opolskim rynku pracy rośnie lawinowo: w roku 2014 było ich 6 100, w roku 2015 - 14 700, w roku 2016 23 800 a w roku ubiegłym już 38 000.
- Ale i oni nie chcą już pracować za 8 czy 10 zł za godzinę - dodaje Suski.