Z naszym gościem rozmawialiśmy o tym, czy protesty widoczne w tak wielu miastach są dużym zagrożeniem epidemiologicznym. – Jeżeli jest jakieś działanie rządzących, to trzeba wziąć za nie odpowiedzialność, trzeba wziąć pod uwagę, że będą protesty, sama zresztą uważam, że bardzo słuszne – mówiła dr Błudzin i dodała, że najważniejsze, że protesty odbywają się na świeżym powietrzu i w maskach.
- Te 18 tysięcy zakażonych to można by pomnożyć 5 razy i nawet dodać 0. Proszę sobie wyobrazić ile naprawdę jest zakażeń. Nie wszyscy się przecież badają, tak naprawdę nie wiemy ile jest osób zakażonych – mówiła doktor Błudzin.
Zdaniem naszego gościa na obecne wyniki zakażeń wpłynęły wakacje. – Już wtedy trzeba było myśleć, bo mówiło się przecież o drugiej fali. I niestety, mamy to co mamy. Szpitale są wypełnione pacjentami, którzy są w ciężkim stanie, większość z nich ma zapalenie płuc. Tych z kolei, którzy u nas przebywają nie można tak szybko wypisać do domu. To co słyszymy, że ludzie czekają w karetkach to nie dlatego, że lekarz nie chce ich przyjąć, tylko nie mają ich gdzie położyć – mówiła dr Błudzin.
Pacjentów jest ponad stan, a lekarzy brakuje. – Wirus wciąż nas zaskakuje, a przebieg zakażenia i zachorowań u poszczególnych jest nieprzewidywalny – dodała.
Doktor Błudzin uważa uruchomienie szpitala polowego w CWK za dobry pomysł, ale zwróciła uwagę, że system ochrony zdrowia jest „całkowicie pod ścianą”.